- Raz są gorsze dni, raz są lepsze. Nie należy nas oceniać po tym, że wczoraj zagrałyśmy słaby mecz, a dzisiaj dobry - powiedziała Anna Barańska, która z Belgijkami tylko na chwilę pojawiła się na parkiecie hali Podpromie w Rzeszowie, by w starciu z "trójkolorowymi" wyjść w pierwszej szóstce. - Słabsze mecze jeszcze będą się nam przytrafiać, choć mam nadzieję, że jednak zdecydowanie rzadziej niż częściej. Cieszę się, że w sobotę wszystko funkcjonowało, co z pewnością będzie z korzyścią dla naszych dalszych występów - dodała urocza zawodniczka Aluprofu Bielsko-Biała. W meczu z Francuzkami Polkom rzadziej niż z Belgijkami, ale też zdarzały się przestoje. Skąd one wynikają, czy wpływ na nie miał stres związany z wysokością stawki? - Nie o to chodzi czy jest nerwowość, czy jest spokojnie. Każdy tutaj przyjechał, żeby wygrać, każdy tutaj walczy. My jednak nie przejmujemy się tym, że rywalki odskoczą na dwa, trzy punkty, staramy się to nadrabiać i później grać swoją grę od początku do końca - przyznała Barańska. Tak było w trzecim secie, który "biało-czerwone" rozstrzygnęły dopiero na przewagi. - Pod koniec robiłyśmy to, co powinnyśmy. Przyjęcie zagrywki, rozegranie, atak. Szczęście w końcówce też nam się przydało, gdy Agnieszka Bednarek obroniła piłkę, która następnie weszła bezpośrednio. Takie szczęście na pewno będzie nam potrzebne - dodała przyjmująca Aluprofu. Szczęście szczęściem, ale gdyby nie dobra gra właśnie Barańskiej, to ono mogłoby nie pomóc. Ania zdobyła w sobotnim meczu 17 punktów, najwięcej w naszym zespole i udowodniła, że Jerzy Matlak dobrze zrobił wstawiając ją do podstawowej szóstki. W ważnych momentach potrafiła mocną zagrywką albo skutecznym atakiem przechylić szalę na naszą korzyść - Przydarzyła mi się kontuzja, dlatego w piątek mało grałam. Powolutku wchodzę w rytm, w sobotę trener dał mi szansę, z której skorzystałam - powiedziała Barańska, która jednak nie chce być liderką zespołu. - Nie potrzebujemy liderki. Ważna jest zespołowość i dobra atmosfera, która obecnie jest i mam nadzieję, że będzie dalej - stwierdziła. Paweł Pieprzyca, Robert Kopeć; Rzeszów <a href="http://sport.interia.pl/siatkowka/reprezentacja-kobiet/news/siatkarki-jada-na-ms,1340802">CZYTAJ TAKŻE: SIATKARKI JADĄ NA MŚ!</a> <a href="http://sport.interia.pl/siatkowka/reprezentacja-kobiet/news/matlak-dziewczyny-podniosly-glowe,1340838">CZYTAJ TAKŻE: "DZIEWCZYNY PODNIOSŁY GŁOWĘ"</a>