Rywalizacja toczyć się będzie do trzech zwycięstw. ZAKSA po raz ostatni w finale ekstraklasy po tytuł sięgnęła w sezonie 2002/03, występując wówczas pod nazwą Mostostal Azoty. W tym sezonie dwukrotnie wygrała z rzeszowianami w fazie zasadniczej, przez którą kędzierzynianie przeszli jak burza. W 26 spotkaniach ponieśli zaledwie trzy porażki - dwukrotnie z Lotosem Trefl Gdańsk i raz ze Skrą Bełchatów. To sprawiło, że na trzy kolejki przed końcem rundy zasadniczej wywalczyli finał. Ale ten - zdaniem przedstawicieli klubu z Opolszczyzny - będzie trudny. Wielu pamięta jeszcze finał z Resovią sprzed trzech lat, kiedy to po pięciosetowym pojedynku triumfowali właśnie rzeszowianie. Według Świderskiego teraz grać będą jednak "zupełnie inne drużyny i inni zawodnicy". - To jest zupełnie nowa historia, nowe wyzwanie i nowe spotkania. Nikt nie będzie spoglądał na to, co było. Trzeba patrzeć do przodu i myśleć o tym, że jesteśmy w stanie zdobyć mistrzostwo Polski - dodał. Asystent trenera ZAKS-y Oskar Kaczmarczyk pytany o to, jak skutecznie grać z przeciwnikiem takim, jak rzeszowianie powiedział: - Do ostatniej sekundy. Z tym zespołem trzeba się nastawić na pięć spotkań po pięć setów i trzeba w każdym z nich grać równo. Nie możemy zakładać, że skoro ZAKSA wygrała z Resovią dwa mecze w lidze, to jest faworytem. My na pewno tak nie myślimy - zaznaczył. Świderski podkreślił, że Resovia to rywal, którego można pokonać, ale: - Ma wielki potencjał kadrowy i bardzo długą ławkę. Nie wiem czy jeszcze którykolwiek zespół w lidze może pochwalić się taką ławką. Kaczmarczyk, charakteryzując rywala, mówił z kolei, że nawet jeśli komuś wydaje się, że przełamał Resovię i jest bliski jej pokonania, musi się liczyć z tym, że na boisko wejdzie inny zawodnik tej drużyny, który może zmienić oblicze gry. - Tegoroczny finał będzie bodaj piątym z rzędu w ostatnich latach, jakie rozegra Resovia, więc oni doskonale wiedzą, jak walczyć. Dla nas to jest powrót do gry w finałach po latach. Doświadczenie stoi więc po stronie obrońcy tytułu - podsumował. Libero ZAKS-y Paweł Zatorski powiedział, że nastroje w zespole są bardzo dobre: - Doceniamy klasę rywala. Podchodzimy do niego z respektem, ale i z wiarą we własne możliwości, bo gramy w tym sezonie dobrze. Myślę, że musimy podejść do tych meczów z wolą walki, to jest nasz główny cel. Pytany, czy on i jego koledzy czują, że po tak dobrym sezonie powinni wygrać finał, odpowiedział: - Zawodnicy nie nakładają sobie z tego powodu dodatkowej presji. To jest nasza normalna ambicja, że skoro awansowaliśmy do finału, to chcemy zdobyć złoty medal. Wiemy, że gramy bardzo dobrze; najrówniej ze wszystkich w tym sezonie. Dlatego bardzo zależy nam na tym, by walczyć o zwycięstwo. Mecze o pierwsze miejsce w ekstraklasie siatkarzy odbędą się w Kędzierzynie-Koźle w czwartek i piątek o godz. 20.30. Później rywalizacja, która toczyć się będzie do trzech zwycięstw, przeniesie się do Rzeszowa.