Była to czwarta z rzędu porażka zespołu z Olsztyna, który najpierw niespodziewanie przegrał z MKS Będzin (2:3), a potem uległ mistrzom Polski Grupie Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (1:3) i PGE Skrze Bełchatów (0:3). Zdaniem Żalińskiego, jego zespół zaprezentował się w sobotę lepiej niż w poprzednim meczu, ale - jak zauważył - punktów z tego nie ma. Olsztynianie przegrali 1:3 (21:25, 17:25, 25:21, 21:25). - Myślę, że możemy żałować, iż w pierwszych dwóch setach zdarzały nam się przestoje i drużyna z Warszawy nam odjeżdżała. Poza tym całkiem przyzwoicie się prezentowaliśmy i nie odstawaliśmy od rywali - mówił. Żaliński przyznał, że braku punktów w ostatnich spotkaniach nie da się tłumaczyć terminarzem ani tym, że olsztynianie grali z trzema zespołami z czołówki tabeli. - Zdecydowanie to jest słaby wynik. Myślę, że w ostatnim okresie nie gramy tak dobrej siatkówki, jak na początku sezonu. Gdybyśmy prezentowali się tak jak jeszcze miesiąc temu, to z tymi lepszymi drużynami moglibyśmy punktować - powiedział. Jak ocenił po meczu przyjmujący Vervy Bartosz Kwolek, jego drużyna wygrała w Olsztynie zagrywką i blokiem. - Dwa pierwsze sety mieliśmy pod kontrolą, potem rywale zmienili ustawienie, a u nas nastąpiło pewne rozprężenie. Ale całe szczęście, że po zmianie akcji w trzecim secie, w końcówce daliśmy radę - mówił. Dla stołecznego zespołu było to czwarte z kolei ligowe zwycięstwo, po jedynej w tym sezonie porażce - ze Skrą Bełchatów. Dzięki sobotniej wygranej podopieczni trenera Andrei Anastasiego awansowali na drugie miejsce w tabeli i mają trzy punkty mniej od liderującej ZAKS-y. Autor: Marcin Boguszewski