Ten ostatni mecz z AZS-em był niewątpliwie pełen emocji i nerwów. - Bardzo cieszymy się, że udało nam się wygrać te mecz. Szczególnie dlatego, że wyszliśmy z dość ciężkiej sytuacji. Początkowo gra nam się nie układała. Przegraliśmy dwa sety bardzo szybko. Przeczekaliśmy ten moment i wyszliśmy cało z tego. Mieliście jakieś szczególne problemy w tych dwóch pierwszych setach? - Częstochowa przede wszystkim grała bardzo dobrze w obronie i zagrywce. Dlatego bardzo ciężko było nam rozwinąć skrzydła, ale tak jak mówię, przeczekaliśmy to. W trzecim secie zaczęliśmy grać bardzo dobrze zagrywką i myślę, że to był klucz to wygrania tego spotkania. Na początku pierwszego seta częstochowianie skutecznie was blokowali. - W pierwszym secie mieliśmy duży problem ze skończeniem akcji. Jakoś sobie w końcu z tym poradziliśmy i ta gra zaczęła nam się układać. Poprawiliśmy serwis, również przyjęcie wyglądało lepiej. W hali w Częstochowie zawsze panuje dość specyficzna atmosfera. Czy miało to na Ciebie jakiś wpływ, jako byłego zawodnika AZSu? - To nie ma na mnie żadnego wpływu. Gramy dla Resovii i czujemy się związani z tym klubem. Na pewno po tylu latach tu spędzonych jest jakiś sentyment. Ale ciężko, żeby grając dla swojej byłej drużyny im życzyć powodzenia, a sobie nie. Życzę im, żeby zdobyli piąte miejsce. Natomiast w walce o medale są tylko cztery miejsca i ktoś musiał odpaść. Resovia, po wielu latach, ponownie zagra w półfinale MP, na pewno pojawiła się satysfakcja. - Satysfakcja będzie jak dojdziemy do finału.