W rundzie zasadniczej ligowych rozgrywek obrońcy mistrzowskiego tytułu dwukrotnie wygrali z Lotosem Trefl - 3:2 u siebie i 3:1 na wyjeździe. Półfinałową rywalizację lepiej rozpoczęli jednak gdańszczanie. Zdaniem kapitana PGE Skry Mariusza Wlazłego ubiegłotygodniowy sukces Lotosu Trefl był w pełni zasłużony. Po tym meczu bełchatowianie chwalili rywali za bardzo dobrą zagrywkę i grę w ataku oraz za świetną obronę. Sami natomiast narzekali na zmęczenie. Przed drugim meczem nie mieli jednak czasu na odpoczynek, bo w środę musieli rozegrać rewanż z włoskim Sir Safety Perugia (3:1). Stawką tego spotkania był awans do Final Four Ligi Mistrzów. PGE Skra wygrała tę rywalizację, jednak siatkarze z Bełchatowa w tej chwili nie myślą jeszcze o czekającym ich pod koniec marca wyjeździe do Berlina. - Na razie nie myślimy o Lidze Mistrzów. Polska ekstraklasa też jest dla nas bardzo ważna, dlatego skupiamy się na pojedynku z Gdańskiem. To prawda, że wszyscy są zmęczeni. Gdy wychodzimy na boisko, każdy jednak o tym zapomina i daje z siebie maksa. Tak też będzie w Gdańsku. To dla nas ważne spotkanie, które musimy wygrać - powiedział libero PGE Skry Kacper Piechocki. W pierwszym półfinałowym meczu z Lotosem Trefl w zespole z Bełchatowa nie grał kontuzjowany Michał Winiarski. Przyjmujący mistrzów Polski dopiero we wtorek zaczął skakać, ale dzień później pojawił się już na boisku w meczu z Sir Safety. Jego wejście pomogło PGE Skrze odmienić losy spotkania i wyeliminować włoski zespół z rozgrywek LM. W bełchatowskiej ekipie wszyscy wierzą w to, że podobnie zakończy się rywalizacja z Lotosem Trefl i PGE Skra zagra też w finale krajowych rozgrywek. Mecz Lotosu Trefl Gdańsk z PGE Skrą Bełchatów rozpocznie się w sobotę o g. 18. Kolejne spotkanie, w bełchatowskiej hali Energia, zostanie rozegrane w środę 18 marca.