W rozpoczynającej się w piątek rywalizacji zmierzą się Asseco Resovia Rzeszów i Zaksa Kędzierzyn-Koźle. Dzień później walkę o finał rozpoczną Jastrzębski Węgiel i PGE Skra Bełchatów. "Każda z tych drużyn ma w składzie zawodnika, który może wziąć na swoje barki odpowiedzialność w ważnym momencie. W Jastrzębiu są Michał Łasko i Michał Kubiak, w Rzeszowie Olieg Achrem, Jochen Schoeps czy Dawid Konarski, w Kędzierzynie-Koźle Paweł Zagumny i Dick Kooy, a w Bełchatowie Mariusz Wlazły, którego może wspomóc Facundo Conte" - wyliczał Wspaniały. W połowie marca Zaksa zdobyła Puchar Polski, a tydzień później jastrzębianie wywalczyli trzecie miejsce w Lidze Mistrzów. Zdaniem byłego szkoleniowca biało-czerwonych nie będzie to miało jednak znaczenia w półfinale ligowych zmagań. "Jak zawodnik jest profesjonalistą, to szybko zapomina o takich sprawach. Liczy się tylko to, co tu i teraz. Tak samo nie będzie miało znaczenia, że Resovia i Jastrzębie wygrały ćwierćfinałowe zmagania bez straty seta" - zaznaczył. Wspaniały liczy na to, iż w półfinale rywalizacja będzie znacznie bardziej zacięta i emocjonująca niż we wcześniejszej fazie zmagań. Ma także nadzieję, że poziom spotkań będzie wysoki. "Wszystkie cztery ekipy były budowane z myślą, by grać o mistrzostwo kraju. Walka między nimi może zakończyć się zarówno w trzech meczach, jak i w pięciu. Ja stawiam jednak, że potrwa dłużej. Plany poszczególnych zespołów mogą pokrzyżować jednak kontuzje. Przykładem jest dwumecz LM między Jastrzębiem i Resovią. W składzie drugiej drużyny wyraźnie widać było brak Krzysztofa Ignaczaka, którego wykluczył uraz" - ocenił. Jak dodał, zaskoczyła go duża jednostronność zmagań o czołową "czwórkę" w PlusLidze. We wszystkich parach rywalizacja zakończyła się wynikiem 3-0. "To dowód na to, że przepaść między najlepszymi klubami w lidze a tymi słabszymi się pogłębia. Nie chcę szerzyć katastroficznego myślenia, ale trzeba się zastanowić nad tą sprawą. W fazie zasadniczej było kilka niespodzianek, ale jak nadszedł etap play off, to wszystko rozstrzygnęło się zgodnie z przewidywaniami" - zauważył były szkoleniowiec Polaków i kilku klubów z rodzimej ekstraklasy.