Bełchatowianie zanotowali ostatnio serię, jaka nie przytrafiła im się od ponad dekady. Z ośmiu kolejnych spotkań wygrali tylko jedno. Efektem tych niepowodzeń było odpadnięcie z rozgrywek Pucharu Polski i Ligi Mistrzów oraz spadek na odległe miejsce w PlusLidze. "To, że Skra nie wygrywa wszystkich spotkań nie jest dla mnie nowością, bo w moim pierwszym sezonie po przyjściu do Bełchatowa zakończyliśmy ligę na czwartym miejscu. Niecodzienna jest jednak taka seria porażek. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak tylko wyciągnąć wnioski z tych przegranych i skupić się na lidze" - tak aktualną sytuację w PGE Skrze podsumował kapitan zespołu Mariusz Wlazły. Jego zdaniem jedną z głównych przyczyn słabej postawy zespołu są kontuzje, które sprawiły, że w tym sezonie mało kiedy drużyna nie tylko grała, ale też trenowała w pełnym składzie. Problemy kadrowe pojawiły się m.in. również przed rywalizacją z Arkasem Izmir w 1. rundzie play off LM. W wygranym 3:1 przez PGE Skrę pojedynku w Izmirze nie mógł wystapić Michał Winiarski, który kilka dni wcześniej skręcił staw skokowy (wcześniej miał problemy z kręgosłupem). Po meczu z Arkasem do Winiarskiego dołączyli Paweł Zatorski i Aleksandar Atanasijevic, których kontuzje wyeliminowały z meczu przeciwko Wkręt-metowi AZS Częstochowa (2:3). W nieudanym rewanżu z Arkasem (2:3, złoty set 12:15) cała trójka pojawiła się wprawdzie na parkiecie, ale nie była w pełni przygotowana do gry. "Chcieliśmy awansować do dalszej fazy rozgrywek i trochę szafowaliśmy siłami zawodników. Jestem pełen podziwu dla chłopaków za to, ile serca włożyli w ten pojedynek. Prawda jest jednak taka, że w tym momencie fizycznie nie jesteśmy przygotowani do gry na takim poziomie. Było widać, że brakuje nam treningów. Zemściły się nasze problemy kadrowe. Michał i Aleks praktycznie nie powinni grać. Ten ostatni zresztą po raz kolejny w tym sezonie przystąpił do meczu po zaledwie jednym treningu. To duży problem" - powiedział trener PGE Skry Jacek Nawrocki. Zdrowotne problemy Atanasijevica ciągną się od października. Gdy Serb został najlepszym atakującym turnieju o klubowe mistrzostwo świata, w którym PGE Skra zajęła trzecie miejsce, wydawało się, że już do końca sezonu będzie silnym punktem zespołu. Jednak od występu w Katarze Atanasijevic niemal przez cały czas walczy z kontuzją kolana. W czasie kilkutygodniowej przerwy w treningach zajmowali sie nim zarówno polscy, jak i serbscy lekarze. Mimo to zawodnik cały czas nie może normalnie trenować i grać. Oprócz niego w tym sezonie poważne problemy zdrowotne mieli już nie tylko wspomniani Winiarski i Zatorski, ale również Wlazły, który dodatkowo rozpoczął rozgrywki na nowej dla siebie pozycji przyjmującego. Był to efekt przedsezonowych zmian kadrowych i odejścia z PGE Skry Bartosza Kurka. Jego następcą miał być Kubańczyk Yosleyder Cala, który jednak nie spełnił pokładanych w nim nadziei i szybko pożegnał się z zespołem. Krótko trwała również przygoda z PGE Skrą Słoweńca Dejana Vincica, który na pozycji rozgrywającego miał zastąpić Hiszpana Miguela Falascę. Okazał się jednak dużo słabszym zawodnikiem i nie zdołał wygrać rywalizacji z drugim do tej pory rozgrywającym zespołu Pawłem Woickim. Zmiany kadrowe (oprócz Kurka i Falaski z zespołu odszedł również środkowy Marcin Możdżonek) zakończyły się po sprowadzeniu doświadczonego Włocha Dante Bonifante, który zastąpił Vincica. Nowy rozgrywający nie znalazł jednak jeszcze wspólnego języka z resztą zespołu i często rywalizację kolegów ogląda z ławki rezerwowych. Problemy PGE Skry nie wszystkich jednak martwią. Nie jest bowiem tajemnicą, że w rodzimym środowisku siatkarskim wiele osób z trudem znosiło sukcesy drużyny, która od 2005 roku niepodzielnie dominowała na krajowych parkietach, spychając w cień ośrodki o znacznie bogatszej tradycji. Siedem kolejnych tytułów mistrza Polski, pięć Pucharów Polski, srebrny i dwa brązowe medale Ligi Mistrzów oraz dwa srebrne i jeden brązowy medal klubowych mistrzostw świata to najważniejsze osiągnięcia PGE Skry od ośmiu lat. W tym czasie bełchatowianie stracili jednak miano najbogatszej drużyny w kraju a w ub. roku również tytuł mistrza Polski. Odzyskanie trofeum będzie niezwykle trudne, ale bełchatowianie muszą podjąć rękawicę. W przypadku niepowodzenia w kolejnym sezonie budżet klubu może bowiem ulec znacznemu zmniejszeniu, co jeszcze bardziej utrudni walkę o powrót na siatkarski szczyt.