Siatkarze z grodu nad Brdą przełamali ciągnącą się od ubiegłego sezonu serię przegranych spotkań przed własną publicznością w fazie zasadniczej. Ostatni raz bydgoszczanie zwyciężyli w swojej hali 27 stycznia bieżącego roku. Wówczas w 19. kolejce pokonali 3:0 AZS Częstochowa. Po sześciu porażkach wreszcie udało się wygrać, choć trener Łuczniczki nie ogląda się na te spotkania, które rozegrane były w poprzednim sezonie. - Nie mówmy o przełamaniu klątwy, bo w tym sezonie przegraliśmy we własnej hali dopiero dwa mecze. Porażka z Będzinem bolała nas bardzo, sam dwie noce nie spałem, ale nie robiliśmy z tego tragedii. Najważniejsze, że dziś przetrzymaliśmy nerwowe i stresowe sytuacje. Wcześniej przy stanie 18:16 robiliśmy często głupoty, a dziś wreszcie byliśmy pewni tego, że gramy dobrą siatkówkę. Nawet, gdy przegrywaliśmy dwoma czy trzema punktami, to nadal graliśmy swoje i czekaliśmy, aż "Kielce do nas przyjdą" - powiedział Jakub Bednaruk. Najtrudniejszy zdaniem szkoleniowca był początek spotkania, gdzie rywale z Kielc dobrze grali szczególnie zagrywką. - Pierwszy set w wykonaniu kielczan to mocna, ryzykowna zagrywka i kilka asów, które nam wpadły. Ale nie da się tak zagrywać przez cały mecz. Cieszę się, że utrzymywaliśmy poziom, dzięki któremu w końcówkach mogliśmy powalczyć o zwycięstwo. Mieliśmy to w głowach przez cały ostatni tydzień, że musimy ten mecz wygrać i to najlepiej za trzy punkty. Zdajemy sobie przecież sprawę z tego, że wszystkie zespoły z dolnej części tabeli muszą szukać punktów wszędzie, gdzie się da. Robimy wszystko, byśmy to nie my musieli "płakać" na koniec sezonu - dodał Bednaruk. Najbardziej wartościowym zawodnikiem spotkania został wybrany Bartosz Filipiak, ale szkoleniowiec chwalił także pozostałych swoich siatkarzy. - Dla mnie takim drugim MVP był dziś Metodi Ananiew, który trzymał ten mecz pod kontrolą. W sytuacjach nerwowych to on był pewny, dzięki niemu uciekaliśmy z trudnych ustawień. A tak prawdę mówiąc, to Bartka do składu wstawiłem dziś tak "od czapy", bo Paweł Gryc naprawdę dobrze gra i trenuje i nie miałem mu nic do zarzucenia. Ale usiedliśmy z nim dziś i powiedziałem, że mam takie przeczucie, by go nie wstawiać. Przyznam szczerze, że jeśli obaj co drugi mecz będą zdobywać tytuł MVP, to mogę grać nimi na zmianę cały sezon. Jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że dużo jeszcze mamy do poprawy. Szczególnie przy prostych piłkach, które nam czasami wpadają, gdy jest równy wynik. Na szczęście dzieje się to w bezpiecznych momentach, a nie przy wyniku np. 18:18, jak było jeszcze niedawno. Cieszę się, że jest progres, że gramy lepszą siatkówkę. Nie wiem na ile to wystarczy, ale będziemy "dziubać" i walczyć, by w każdym meczu starać się ugrać choć jeden punkt. Nieważne czy będzie to Olsztyn, Bełchatów, czy każdy inny klub - powiedział trener Łuczniczki. Niewykorzystanej szansy, szczególnie z pierwszej partii meczu, żałował trener Dafi Społem Kielce. - Moi zawodnicy walczyli, starali się mocno, ale zabrakło nam trochę siły ognia. Obrona była lepsza po stronie gospodarzy, co się przełożyło na lepszą kontrę i ostateczne zwycięstwo Łuczniczki. Ogólnie trzeba jednak powiedzieć, że mecz był wyrównany, a szczególnie było to widać w pierwszym secie. Później trochę mocniej przycisnęła nas Bydgoszcz zagrywką, a my nie poradziliśmy sobie z jej dograniem do trzeciego metra. Po kilku takich stratach ciężko było już dogonić rywali. Przegrana w tej pierwszej partii podcięła nam trochę skrzydła i nie wróciliśmy już do tej naszej bardzo dobrej gry z początku. A gdyby się to udało, mecz mógłby wyglądać inaczej - powiedział Wojciech Serafin. Zdaniem szkoleniowca walka w grupie walczącej o utrzymanie wcale nie będzie mniej emocjonująca niż w czołówce ligi. - Każdy będzie walczył w tej dolnej części o życie, by nie zająć dwóch ostatnich miejsc w tabeli. Myślę, że nie będzie słabych spotkań i będą one podobnej wagi, jak te finałowe o złoty medal. Nasz zespół musi w siebie uwierzyć w to, że potrafimy wygrywać właśnie z takimi zespołami jak Łuczniczka. Będziemy nad tym pracować, a myślę, że nas na to stać - dodał Serafin. GKS Katowice - MKS Będzin 3:0 (25:21, 25:23, 26:24) GKS: Serhij Kapelus, Emanuel Kohut, Marcin Komenda, Paweł Pietraszko, Gonzalo Quiroga, Dominik Witczak - Bartosz Mariański (libero) - Karol Butryn, Tomasz Kalembka, Kacper Stelmach MKS: Rafael Araujo, Bartłomiej Grzechnik, Złatan Jordanow, Łukasz Kozub, Artur Ratajczak, Marcin Waliński - Michał Potera (libero) - Rafał Faryna, Jakub Peszko, Mateusz Przybyła, Jonah Seif. Cerrad Czarni Radom - BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:16, 25:23, 25:17) Cerrad Czarni: Kamil Droszyński, Michał Filip, Tomasz Fornal, Michał Ostrowski, Dmytro Teremienko, Wojciech Żaliński - Dustin Watten (libero) - Kamil Kwasowski, Jakub Rybicki, Jakub Ziobrowski BBTS: Bartosz Cedzyński, Bartosz Janeczek, Oleg Krikun, Jarosław Macionczyk, Wojciech Siek, Wiaczesław Tarasow - Przemysław Czauderna (libero) - Kajetan Marek (libero), Jakub Bucki, Mariusz Gaca, Piotr Łukasik, Tomasz Piotrowski. Łuczniczka Bydgoszcz - Dafi Społem Kielce 3:0 (26:24, 25:21, 25:19) Łuczniczka: Henrique Batagim, Michał Szalacha, Bartosz Filipiak, Metodi Ananiew, Wojciech Jurkiewicz, Eduardo Goas - Adam Kowalski (libero) - Paweł Gryc, Kacper Bobrowski. Dafi Społem: Jakub Wachnik, Łukasz Łapszyński, Maksim Morozow, Przemysław Stępień, Maciej Pawliński, Aleksiej Nałobin - Mateusz Czunkiewicz (libero) - Mariusz Schamlewski, Piotr Adamski. Jastrzębski Węgiel - Trefl Gdańsk 2:3 (20:25, 25:23, 22:25, 29:27, 10:15) Jastrzębski Węgiel: Salvador Hidalgo Oliva, Lukas Kampa, Grzegorz Kosok, Maciej Muzaj, Rodrigo Quiroga, Wojciech Sobala - Jakub Popiwczak (libero) - Jason De Rocco, Marcin Ernastowicz, Karol Gdowski, Dardan Lushtaku, Patryk Strzeżek Trefl: Wojciech Grzyb, Mateusz Mika, Piotr Nowakowski, Tyler James Sanders, Damian Schulz, Artur Szalpuk - Maciej Olenderek (libero) - Bradley Gunter, Szymon Jakubiszak, Patryk Niemiec. Indykpol AZS Olsztyn - PGE Skra Bełchatów 3:2 (18:25, 25:21, 25:23, 28:30, 15:12) Indykpol AZS: Robbert Andringa, Jan Hadrava, Jakub Kochanowski, Daniel Pliński, Tomas Rousseaux, Paweł Woicki - Michał Żurek (libero) - Adrian Buchowski, Mateusz Kańczok, Łukasz Makowski, Blake Scheerhoorn, Miłosz Zniszczoł. PGE Skra: Bartosz Bednorz, Patryk Czarnowski, Karol Kłos, Grzegorz Łomacz, Nikołaj Penczew, Mariusz Wlazły - Kacper Piechocki (libero) - Milad Ebadipour, Marcin Janusz, Milan Katić, Szymon Romać. Cuprum Lubin - ZAKSA Kędzierzyn-Koźla 1:3 (24:26, 25:18, 24:26, 20:25) Cuprum Lubin: Michał Masny, Robert Taht, Dawid Gunia, Łukasz Kaczmarek, Keith Pupart, Piotr Hain - Marcin Kryś (libero) - Milos Terzic, Adrian Patucha. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Benjamin Toniutti, Rafał Buszek, Łukasz Wiśniewski, Mateusz Bieniek, Maurice Torres, Sam Deroo - Paweł Zatorski (libero) - Kamil Semeniuk, Rafał Szymura, Sławomir Jungiewicz.