Na własnym parkiecie bełchatowianie dwa razy po 1:3 ulegli Asseco Resovii, której tylko jednego zwycięstwa brakuje do zdobycia mistrzowskiego tytułu. Środkowy PGE Skry Daniel Pliński uważa jednak, że sytuacja, w której znależli się rywale wcale nie jest komfortowa. "Sam wielokrotnie doświadczyłem, jak trudno jest osiągnąć zaplanowany cel, gdy jest on już o krok, na wyciągnięcie ręki. W takiej sytuacji jest teraz Resovia i to ona musi radzić sobie z ogromną presją. My nie mamy nic do stracenia" - powiedział zawodnik z Bełchatowa. Przyjmujący PGE Skry Michał Winiarski jest przekonany, że jego zespół w Rzeszowie zaprezentuje się z lepszej strony niż na własnym parkiecie. "Tak słabo jak w dwóch pierwszych meczach na pewno już nie zagramy. Trudno jednak powiedzieć, czy poprawa gry wystarczy do zwycięstwa" - powiedział Winiarski. W bełchatowskiej ekipie w piątek nikt nie chciał komentować kar nałożonych na trenera Jacka Nawrockiego, Bartosza Kurka i Plińskiego. Wszyscy mają zapłacić po 5 tys. zł za niesportowe zachowanie podczas czwartego seta i tuż po środowym meczu z Asseco Resovią. W czwartym secie środowego meczu goście, przy swoim prowadzeniu 14:13, zaatakowali w aut. Gospodarze już cieszyli się z remisu, gdy kapitan Asseco Resovii poprosił o analizę wideo. Zdaniem rzeszowskich graczy piłka, zanim spadła poza boisko, musnęła rękę broniącego Bartosza Kurka. Po analizie powtórki sędziowie przyznali rację siatkarzom z Rzeszowa. Ta decyzja wywołała falę protestów w bełchatowskiej ekipie. Gospodarze pokazywali, że jest to kolejna błędna decyzja osób obsługujących system challenge. Protestował również trener Jacek Nawrocki, który został ukarany żółtą kartką. Zamiast remisu 14:14 było więc 16:13 dla Asseco Resovii i na tym emocje w meczu się skończyły. Obrońcy tytułu nie podjęli już walki. Przegrali czwartego seta 15:25 i cały mecz 1:3. Bełchatowianie swoje niezadowolenie z decyzji sędziów wyrażali również po zakończeniu spotkania. Na pomeczowej konferencji prasowej kapitan bełchatowskiej ekipy Mariusz Wlazły powiedział m.in., że nie wie, czy korzystna dla jego drużyny decyzja sędziów zmieniłaby wynik meczu, ale widział materiał pokazywany przez obsługę systemu challenge i "na tym czymś nie widać naszego błędu". Przed wyjazdem do Rzeszowa bełchatowianie wydali oświadczenie, w którym przeprosili sędziów spotkania Wojciecha Maroszka i Piotra Króla oraz telewidzów Polsatu Sport za formę protestów po decyzji o odebraniu punktu w czwartym secie. "Sportowa złość sprawiła, że nasze zachowanie było nieodpowiednie. Decyzję podjętą po wideoweryfikacji za pomocą tzw. systemu challenge uważamy za krzywdzącą i absolutnie niezrozumiałą, ale nie usprawiedliwia to nieodpowiedniej formy wyrażania przez nas pretensji. Swoje zachowanie możemy jedynie tłumaczyć stawką spotkania i faktem, że decyzja została podjęta w bardzo ważnym momencie meczu" - napisali w oświadczeniu.