Kolejny mecz w środę o godz. 18 również w Jastrzębiu-Zdroju. Oba zespoły zakończyły swoje półfinałowe boje w ciężkich od strony psychicznej okolicznościach. Jastrzębianie przegrali wszystkie trzy mecze z PGE Skrą Bełchatów, ZAKSA musiała uznać wyższość Asseco Resovii Rzeszów, chociaż wygrała dwa pierwsze pojedynki. Przed rozpoczęciem spotkania drobnej awarii uległa tablica wyników w hali - nie pokazywała nazw rywali, co chyba nikomu nie przeszkadzało w obserwacji gry. Goście musieli sobie radzić bez kontuzjowanego libero Piotra Gacka, którego zastąpił nominalny przyjmujący Dan Lewis. Kiedy jastrzębianie prowadzili w pierwszym secie 16:11 ich kibice mieli powody do radości, bo po atakach Michała Łasko i dobrym bloku jego kolegów wydawało się, że wygrana jest blisko. Tymczasem zespół z Kędzierzyna-Koźla dowodzony przez doświadczonego rozgrywającego Pawła Zagumnego ani myślał kapitulować. I po chwili był remis 19:19. Końcówka obfitowała w "challenge". Kończący seta atak Michała Kubiaka został zaliczony dopiero po dwóch analizach wideo. Najpierw poprosili o nią gospodarze, potem rywale. Siatkarze ZAKS-y wygrali drugiego seta, bo kilka razy "pogonili" rywali zagrywką, a w dodatku potrafili zneutralizować Michała Łasko. Odskoczyli jastrzębianom na pięć punktów (11:6) i zdołali prowadzenie obronić do końca. Po przerwie prezes Jastrzębskiego Węgla Zdzisław Grodecki, który dwa pierwsze sety obejrzał stojąc, usiadł na widowni, godząc się najwyraźniej z myślą, że pojedynek szybko się nie skończy. Przez pierwszą część tej partii straty musieli odrabiać gospodarze (skutecznie), potem bez powodzenia "gonili" wynik kędzierzynianie. Efektem była wygrana jastrzębian do 20. Z oczywistych przyczyn w czwartym secie walka była niezwykle zacięta. Napięta atmosfera panowała na trybunach, boisku i obu ławkach trenerskich. ZAKSA prowadziła 9:7 po prostych błędach rywali. Podopieczni trenera Lorenzo Bernardiego wyrównali, ale na drugą przerwę techniczną schodzili przy wyniku 12:16. Goście na niewiele więcej im pozwolili i po kilku minutach wszyscy mogli się przygotowywać do tie-breaka. W decydującej części spotkania o wcześniejszym apelu Bernardiego o doping przypomnieli sobie zapewne miejscowi kibice, bo dali z siebie wszystko. Chyba pomogło to zawodnikom gospodarzy. Po dwóch bardzo mocnych i źle odebranych zagrywkach Michała Łasko prowadzili 7:3. Potem było 12:6. ZAKSA jednak nie rezygnowała. Zdobyła cztery kolejne punkty podgrzewając atmosferę w hali. Ostatecznie mecz wygrali gospodarze, przybliżając się do medalu. Po meczu powiedzieli: Michał Ruciak (kapitan ZAKS-y): - Było dziś dużo dobrej gry. Gospodarze popełnili o parę błędów mniej. Cały sezon wszyscy pracujemy i nie byliśmy zmęczeni. Fizycznie jesteśmy dobrze przygotowani, potrafiliśmy przecież wyrównać na 2:2. Michał Łasko (kapitan Jastrzębskiego): - Wygraliśmy dziś bardzo ważny dla nas mecz. Spodziewaliśmy się długiego i ciężkiego spotkania. I takie było. Zmęczenie w tym momencie sezonu jest naturalne. Teraz czas na krótki wypoczynek i widzimy się jutro. Sebastian Świderski (trener ZAKS-y): - Jastrzębski Węgiel zagrał dobre zawody. Przede wszystkim w obronie. My przez trzy sety mieliśmy może ze trzy obronione piłki. To bardzo mało na tym poziomie. Ale wciąż byliśmy w grze. Na zmęczenie nie ma co +zwalać+, natomiast mieliśmy bardzo mało czasu, na przygotowania. Mimo to zaprezentowaliśmy się dobrze. A jutro przystąpimy do drugiego pojedynku jeszcze lepiej zmotywowani. Stworzyliśmy fajne widowisko dla kibiców, szkoda, że dla nas bez happy endu. Lorenzo Bernardi (trener Jastrzębskiego): - Poziom gry nie był zbyt wysoki. Ale liczy się efekt. Walczymy o brąz i udział w Lidze Mistrzów. Liczę, że jutro też hala będzie pełna. Potrzebujemy wsparcia kibiców. Pierwszy mecz o brązowy medal: Jastrzębski Węgiel - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (26:24, 19:25, 25:20, 19:25, 15:12) Stan rywalizacji do trzech zwycięstw: 1-0 dla Jastrzębskiego Węgla.