Jak wyjaśnił szkoleniowiec, jest to związane z wcześniejszym zakończeniem poprzednich rozgrywek oraz stosunkowo długą przerwą w zajęciach, co było konsekwencją pandemii koronawirusa. Stelmach potwierdził, że kadra beniaminka najwyższej klasy rozgrywkowej jest już zamknięta. Tworzą ją: Zbigniew Bartman (przyjmujący), Wassim Ben Tara (atakujący), Bartosz Bućko (przyjmujący), Kamil Dembiec (libero), Kamil Długosz (przyjmujący), Łukasz Kaczorowski (atakujący), Marcin Komenda (rozgrywający), Bartłomiej Lemański (środkowy), Łukasz Łapszyński (przyjmujący), Moustapha M'Baye (środkowy), Michał Ruciak (libero), Patryk Szczurek (rozgrywający), Mariusz Schamlewski (środkowy) i Maciej Zajder (środkowy). Nowymi graczami są Bartman, Ben Tara, Komenda, Lemański i Ruciak, zaś pozostali grali w nyskiej drużynie w poprzednim sezonie.W poniedziałek nie było na zajęciach - ze względu na obowiązki w reprezentacji Polski - Komendy. Jednak Stelmach miał do dyspozycji 14 siatkarzy, ponieważ ze Stalą trenuje były rozgrywający tego zespołu Sebastian Matula. Odszedł on do drużyny z Ostrawy, ale Czesi nie rozpoczęli jeszcze przygotowań. Zawodnik przebywa na razie w Polsce.Ekipa z woj. opolskiego w planach nie ma zgrupowania poza Nysą. "Dzięki władzom miasta nie musimy nigdzie wyjeżdżać, wszystko mamy na miejscu" - powiedział PAP trener drużyny.Jego podopieczni wezmą udział w letnich rozgrywkach Grand Prix PLS. Trafili do gr. A i 25 lipca, w Krakowie zmierzą się z Asseco Resovią Rzeszów, Grupą Azoty Zaksą Kędzierzyn-Koźle i GKS Katowice."Traktujemy te rozgrywki jako czysto treningowe" - oświadczył Stelmach.Były asystent trenera reprezentacji Polski (Daniela Castellaniego), tak samo jak prezes Stali Marka Majka, uważa że podstawowym celem drużyny na zbliżający się sezon jest pewne utrzymanie się w gronie najlepszych.Stal rozgrywki ligowe (we wrześniu) zacznie od starcia - we własnej hali - z Grupą Azoty ZAKSA. Majka nie kryje radości z tego powodu."Będzie to wielkie wydarzenie dla Nysy, dla naszego klubu. Wracamy do ekstraklasy i od razu zaczniemy od pojedynku z wielokrotnym mistrzem Polski. Poprzeczka jest od razu powieszona dla nas najwyżej jak można, ale podejmujemy tę rękawicę" - powiedział prezes nyskiego klubu.Nie obawia się, że możliwa z takim przeciwnikiem gładka porażka 0:3 zdeprymuje zespół."Powiem szczerze - nie wiem jak prezes Sebastian Świderski (sternik klubu z Kędzierzyna-Koźla - przyp. red.) zareaguje jak jego zespół przegra 0:3. My do tego podchodzimy ze spokojną głową. Dla nas mecz ten jest pod kątem organizacyjnym dużym wyzwaniem, ale także okazją aby się zaprezentować z jak najlepszej strony. Co do wyniku sportowego, to niech wygra lepszy" - dodał Majka.Ma on nadzieję, że już od początku rozgrywek ligowych na trybunach będą mogli być kibice. Autor: Rafał Czerkawski