Warszawska drużyna wraca na dobre tory. Ostatnio awansowała na czwarte miejsce w tabeli, a w niedzielę się na nim utwierdziła. Czwarte zwycięstwo z rzędu sprawia, że Verva traci do ligowego podium już tylko dwa punkty. Goście od początku niedzielnego spotkania dobrze się prezentowali, na prawym skrzydle skuteczny był Michał Superlak. Efektem było prowadzenie 4:1. Katowiczanie potrafili jednak szybko opanować sytuację i to oni wygrywali 12:11. Jan Firlej nie bał się gry środkiem, co skutkowało między innymi dobrą postawą w ataku Jana Nowakowskiego. Verva na powrót przejęła inicjatywę dzięki Bartoszowi Kwolkowi - po jego zagrywce piłka trafiła w końcową linię boiska i warszawianie znów odskoczyli na dwa punkty. Później jednak prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. W końcówce o zwycięstwie gości 27:25 zdecydowały błędy katowiczan w polu serwisowym i kolejny skuteczny atak Kwolka. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> Jeszcze niedawno siatkarze ze Śląska zajmowali pewne miejsce w górnej części tabeli. W styczniu terminarz rozgrywek okazał się jednak dla nich wyjątkowo mało łaskawy i skazał na serię meczów z największymi markami PlusLigi. W pierwszych trzech - z PGE Skrą, Jastrzębskim Węglem i ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle - nie ugrali nawet seta. To spowodowało zjazd w tabeli, zakończony na dziewiątym miejscu. Straty do wyprzedzających ich rywali są jednak minimalne, GKS nadal może więc realnie myśleć o walce o udział w fazie play-off. Katowiczanom nie pomagają jednak kłopoty zdrowotne zawodników. Jak poinformowali komentatorzy Polsatu Sport, powikłania po chorobie Covid-19 dotknęły Jakuba Szymańskiego, trener Grzegorz Słaby miał więc ograniczone pole manewru na przyjęciu. Verva także musiała sobie radzić bez ważnego zawodnika z tej pozycji, do gry nadal gotowy nie jest bowiem Artur Szalpuk. Mimo tego warszawianie rozpoczęli drugą partię w piorunującym stylu - od prowadzenia 9:1. Szkoleniowiec gospodarzy zupełnie przebudował więc skład, wprowadzając na boisko kilku rezerwowych. GKS nadal miał jednak olbrzymie problemy ze zdobywaniem punktów. Gościom wychodziło natomiast niemal wszystko, łącznie z kiwkami rozgrywającego Angela Trinidada de Haro. Zaporą nie do przejścia w bloku był też Piotr Nowakowski, który tylko w dwóch pierwszych setach zdobył w ten sposób aż siedem punktów. Verva w koncertowym stylu wygrała partię 25:10! W kolejnym secie gospodarze wyglądali nieco lepiej, ale na warszawian to było zbyt mało. Już przy stanie 6:2 dla gości Słaby poprosił o czas. Po nim jego zawodnicy nieco zbliżyli się do rywali, ale prowadzenie Vervy ani przez moment nie było zagrożone. Nie pomagały ataki Jakuba Jarosza czy blok Kamila Kwasowskiego. W trzeciej partii Piotr Nowakowski do swojej zdobyczy dorzucił jeszcze punkt zagrywką, a przewaga Vervy znów wzrosła do sześciu punktów. Ostatecznie zespół ze stolicy w dobrym stylu wygrał partię 25:19.W środę katowiczan czeka kolejne trudne zadanie, ich rywalem w zaległym meczu 11. kolejki będzie bowiem Trefl Gdańsk. Verva na następne spotkanie, ze Ślepskiem Malow Suwałki, poczeka siedem dni. GKS Katowice - Verva Warszawa Orlen Paliwa 0:3 (25:27, 10:25, 19:25) GKS: Jarosz, J. Nowakowski, Buchowski, Firlej, Zniszczoł, Kwasowski - Watten (libero) oraz Drzazga, Kohut, Nowosielski, Musiał, Stolc Verva: Superlak, Wrona, Kwolek, Trinidad, P. Nowakowski, Grobelny - Wojtaszek (libero) oraz Król, Ziobrowski, Kozłowski Damian Gołąb