Stęsknieni siatkarskich emocji kibice licznie odwiedzili trójmiejską Ergo Arenę. Przez pandemię koronawirusa ligowe hale były puste przez rok, a Trefl był jednym z klubów, które najmocniej odczuły brak kibiców na trybunach. Na pierwszym domowym spotkaniu gdańszczan po zniesieniu obostrzeń pojawiło się około 4 000 sympatyków siatkówki. Dla klubu dochód z biletów zawsze jest ważny, siatkarze z kolei potrzebowali wsparcia w postaci głośnego dopingu. Ten atut ma im pomóc w regularnym zwyciężaniu. Jako pierwszy na obiekt znajdujący się na granicy Gdańska i Sopotu przyjechał atrakcyjny przeciwnik - Aluron CMC Warta Zawiercie. Goście pokazali, że nie tylko są atrakcyjnym rywalem, ale także bardzo trudnym do pokonania. To podopieczni Igora Kolakovicia lepiej rozpoczęli pierwszego seta. Gdańszczanie mieli kłopoty w ataku, a zawiercianie punktowali w wielu akcjach. W przypadku gospodarzy do problemów ze skutecznym atakiem doszły jeszcze błędy w polu serwisowym. Skuteczna pogoń, rozgrywający odmienił grę Siatkarze z Gdańska w porę znaleźli właściwy rytm i toczyła się wyrównana walka. W pewnym momencie miejscowi odskoczyli na trzy punkty, tej przewagi w końcówce już nie zaprzepaścili (25:21). Porażka w premierowej odsłonie doprowadziła do zmiany rozgrywającego w zespole gości - Rodrigues zastąpił Cavannę. Dobrze serwował Lukas Kampa. Kiedy mistrz Polski z Jastrzębskim Węglem posyłał zagrywki, wtedy gdańszczanie punktowali wręcz seriami. Na początku drugiego seta zdobyli cztery "oczka" z rzędu.Druga odsłona przebiegała po myśli zawiercian, którzy rozbili gdańszczan do 18. Treflowi ciężko było znaleźć sposób na zatrzymanie Konarskiego, Conte czy Kovacevicia. Gra przyjezdnych po zmianie rozgrywającego się poprawiła, dlatego Michał Winiarski szukał innych opcji. Trener wprowadził na plac gry lidera Mariusza Wlazłego kosztem Kewina Sasaka, którego skuteczność wynosiła 39 procent. Skuteczniejsi od atakującego Lipiński i Mika (ponad 50 procent) potrzebowali trzeciego do brydża, by stawić rywalom czoła.W środkowym fragmencie trzeciego seta sędzia odgwizdał cztery odbicia po stronie gospodarzy. W pogawędkę z arbitrami wdał się wtedy Wlazły, ale decyzja była nieodwracalna. Gdy Tavares Rodrigues popisał się asem serwisowym, zrobiła się czteropunktowa przewaga Aluronu CMC Warty (17:13). Momentalnie tym samym odpowiedział Lipiński, dzięki czemu fani w Ergo Arenie uwierzyli w udaną końcówkę. Mimo szybkiego odrobienia strat, happy endu z perspektywy gospodarzy nie było (25:22 dla przyjezdnych). Zawiercianie znów z pełną pulą Aluron CMC Warta przed tygodniem pokonała za trzy punkty Ślepsk Malow Suwałki (3:1). Po siedmiu dniach zespół Igora Kolakovicia poszedł za ciosem i znów wygrał. Na konto zawiercian powędrowała pełna pula, gdyż czwarty set w Gdańsku także wygrali, a bohaterem był genialny Uros Kovacevic. Serb w całym spotkaniu uzbierał 26 "oczek". Dwa mecze i sześć punktów - to dorobek "Jurajskich Rycerzy". Znacznie mniej kolorowo wygląda położenie "Gdańskich Lwów". Oni mają na koncie dwie porażki. W tabeli widnieje przy nich punkt za tie-break w Katowicach. Trefl Gdańsk - Aluron CMC Warta Zawiercie 1:3 (25:21, 18:25, 22:25, 22:25) Trefl Gdańsk: Lukas Kampa 6, Kewin Sasak 9, Bartłomiej Lipiński 14, Mateusz Mika 21, Pablo Crer 6, Bartłomiej Mordyl 2, Maciej Olenderek (libero) oraz Reichert 0, Patryk Łaba 1, Mariusz Wlazły 13, Łukasz Kozub 0, Karol Urbanowicz 0. Aluron CMC Warta Zawiercie: Maximilliano Cavanna 0, Dawid Konarski 12, Facundo Conte 13, Uros Kovacevic 26, Patryk Niemiec 0, Miłosz Zniszczoł 9, Michał Żurek (libero) oraz Mateusz Malinowski 1, Rodrigues 5, Wiktor Rajsner 5, Piotr Orczyk 0. MVP: Uros Kovacevic