Kosok był jednym z wyróżniających się zawodników w drużynie Andrzeja Kowala, która w poniedziałek pokonała we własnej hali podopiecznych Jacka Nawrockiego 3:2. "Dziś statuetka dla najlepszego siatkarza spotkania należała się każdemu z nas. Ten pojedynek kosztował nas mnóstwo nerwów i włożyliśmy w niego dużo serca, ale to nie dziwi, bo był to mecz o wszystko. Bełchatowianie byli kilkakrotnie w tym ćwierćfinale w bardzo trudnej sytuacji, ale to jest właśnie Skra - jak da się jej palec, to weźmie całą rękę. Obie ekipy udowodniły, że powinny się bić o najwyższe cele" - podkreślił 27-letni środkowy. Zaznaczył, że w szeregi mistrzów Polski nie wkradła się nerwowość po tym, jak po raz kolejny w tej rywalizacji prowadząc 2:0 pozwolili przeciwnikom doprowadzić do wyrównania. "To jest sport. Nie jest ważne, czy przegrasz jedną akcję, czy też całą partię, o ile koncentruje się na kolejnej wymianie. Nie mogliśmy spuścić głów, bo to by się źle skończyło w tie-breaku" - powiedział Kosok. Jak dodał, przed decydującym piątym setem, kibice i szkoleniowiec sprawili, że siatkarze z Rzeszowa czuli powagę i wyjątkowość sytuacji. "Trener mówił "Panowie, to jest to" i uśmiechnął się. Nie musiał praktycznie nic więcej dodawać, bo wiedzieliśmy dobrze, co mamy robić. Cały czas czuliśmy jego wsparcie. W trudnych momentach nie złościł się, tylko starał się wzbudzić w nas dodatkowe chęci do gry, mimo że sytuacja była bardzo ciężka. Swoje zrobiła też publiczność, która wstała przed tie-breakiem i głośno nas dopingowała" - wspomniał. Reprezentacyjny środkowy chciałby, aby pozostałe mecze Resovii w walce o obronę tytułu miały podobny przebieg jak poniedziałkowy. "To kwintesencja tego sportu. Jeśli mielibyśmy znów stanąć na najwyższym stopniu podium, to biorę takie wyniki w ciemno. A że byłoby to bardzo wyczerpujące, to nieważne. Mógłbym się słaniać lub grać na klęczkach, byle tylko wygrać" - powiedział. W półfinale rywalem Resovii będzie Delecta Bydgoszcz, uznawana przez wielu za teoretycznie najsłabszą drużynę w czołowej czwórce PlusLigi. "Na pewno nie będzie łatwo. To zespół, który nie przez przypadek zajął pierwsze miejsce w tabeli. Nie można podejść do pojedynków z Delectą z myślą, że jest słaba, bo to zgubne podejście, za które można słono zapłacić. Z pewnością mamy nad czym pracować przed tymi spotkaniami. Musimy np. wyeliminować błędy w polu zagrywki, których dziś - zwłaszcza na początku spotkania - dużo się nam przytrafiło" - analizował Kosok.