Gunia, podstawowy środkowy olsztynian, nie mógł pojawić się na boisku. Zamiast niego po raz pierwszy w tym roku w wyjściowym składzie pojawił się Piotr Hain. Po meczu włoski szkoleniowiec Indykpolu Tomaso Totolo określił sytuację jako skandal, z jakim nie spotkał się w całej karierze trenerskiej. Ubolewał, że brak przepisowego stroju pozbawił go zawodnika z podstawowego składu w sytuacji, gdy drużyna i tak jest osłabiona kontuzjami. Z pierwszych, nieoficjalnych wypowiedzi przedstawicieli klubu wynikało, że koszulka Gunii mogła zostać skradziona lub zaginęła w niejasnych okolicznościach tuż przed meczem. W czwartek na oficjalnej stronie klubu opublikowano oświadczenie w tej sprawie. "Prawdą jest, że Dawid Gunia nie był w stanie pomóc zespołowi w tak ważnym spotkaniu z powodu braku koszulki meczowej" - czytamy w oświadczeniu podpisanym przez siatkarza i kierownika drużyny Leszka Urbanowicza. Obaj przypomnieli, że przygotowanie odpowiedniego zestawu strojów należy do obowiązków kierownika drużyny. Jednak tym razem koszulki z numerem 10 zabrakło w wyniku nieporozumienia między nim a zawodnikiem. "Pragniemy podkreślić, że jest nam bardzo przykro z tego powodu i obiecujemy, że taka sytuacja się więcej nie powtórzy" - napisali zainteresowani. Jednocześnie przeprosili wszystkich sympatyków klubu i sponsorów. Urbanowicz powiedział, że jest mu szczególnie przykro dlatego, że nieporozumienie z Gunią osłabiło zespół. Jak wyjaśnił klub dysponuje dwoma zestawami strojów meczowych - po jednym w kolorach białym i zielonym. Dlatego nie było możliwe podmienienie zagubionego trykotu. Zawodnicy otrzymują koszulki i spodenki tuż przed meczem od kierownika, sami przynoszą z domu jedynie obuwie i bieliznę.