Świderski, którego zespół zdobył w połowie marca Puchar Polski, zapewnił, że walka o trofea w PlusLidze będzie z pewnością trudna, bo wszystkie cztery zespoły rywalizowały ze sobą od początku sezonu i "każdy z każdym potrafił wygrać". - Ale, jak pokazał Puchar, stuprocentowi faworyci nie zawsze wygrywają. Często lepiej atakować z drugiej linii - dodał szkoleniowiec. Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla dwa pierwsze mecze półfinału fazy play off rozegrają 4 i 5 kwietnia na boisku rywala. Trener zespołu z Opolszczyzny zapewnił jednak, że "Twierdza Rzeszów" im już nie straszna - choćby dlatego, że w ubiegłym roku ZAKSA wyjeżdżała z niej również zwycięsko. - W tym roku złamaliśmy kolejne mity: po kilku sezonach wygraliśmy w Olsztynie, przełamaliśmy także passę siedemnastu zwycięstw Jastrzębskiego Węgla. Postaramy się również w spotkaniach z Asseco ugrać coś na polu rywala - uznał Świderski. To, że zespół z Rzeszowa nie wszedł do finału Pucharu Polski, trenera ZAKS-y nie uspokaja. Przeciwnie - zdaniem Świderskiego rywal może być przez to znacznie lepiej przygotowany. = Nasi przeciwnicy będą na pewno bardziej skoncentrowani i zmobilizowani, przed nimi ostatni cel. Zbudowali bardzo mocny, wyrównany zespół i zapewne nie zadowalają ich aktualne wyniki - podsumował. Najmocniejsze strony Asseco to w opinii Świderskiego zagrywka, blok i szeroka ławka. - Nie jest łatwo robić taktykę pod trzynastu zawodników, którzy mogą wyjść w różnych konfiguracjach - powiedział. Zaznaczył jednak, że w tak zbudowanych zespołach ekipa niekoniecznie jest bardzo zgrana w poszczególnych ustawieniach, a poza tym w głowach zawodników może być "bufor" w postaci myślenia, że jak popełnię błąd czy dwa, to mogę zostać zmieniony. Pytany o głosy zwątpienia w trakcie sezonu co do postawy Zaksy uznał, że pojawiały się one i pojawiają w przypadku każdej drużyny. - Rzeszów ma teraz nad sobą czarne chmury po odpadnięciu z Ligi Mistrzów i po tym, jak nie wygrał Pucharu Polski. Każdy ma gorsze i lepsze chwile. Najważniejsze jest jednak to, jak się kończy sezon, a nie zaczyna - mówił Świderski. Przypomniał też, że jego zawodnicy późno zaczęli wspólne treningi i długo się zgrywali. - Na początku nie mieliśmy swego charakteru, szukaliśmy lidera. Gdy zaczęły się rozgrywki mało było treningów, czasem raz albo dwa razy w tygodniu. To nie sprzyjało budowaniu formy i zespołu - wymieniał szkoleniowiec. Zaznaczył, że jego drużyna chciała powtórzyć ubiegłoroczne osiągnięcie i dostać się do Final Four Ligi Mistrzów, ale z tego, że odpadła, też potrafiła wyciągnąć pozytywy - miała więcej czasu na przygotowania, zgranie, budowanie charakteru zespołu. Świderski zapowiedział walkę o kolejne zwycięstwa i dodał, że w rozgrywkach Pucharu Polski Zaksa pokazała, że ma duże możliwości i umiejętności. - Popełnialiśmy bardzo mało prostych błędów. A jeśli nawet się zdarzały, to nie robiliśmy z tego dramatu, jak wcześniej, gdy było wielkie przeżywanie, denerwowanie się na siebie, a kolejne punkty uciekały - mówił. Również atakujący kędzierzynian Dominik Witczak powiedział, iż obroniony Puchar przekonał zawodników, że zespół stać na to, by walczyć o mistrzostwo Polski. Pytany o półfinałowe starcia z Asseco Witczak zapewnił, że ZAKSA docenia klasę rywala, ale się go nie obawia. - O wyniku spotkania decyduje własna gra. Przykładem tego jest właśnie Puchar Polski, gdzie zrealizowaliśmy założenia i zagraliśmy własną siatkówkę - uznał zawodnik. Do półfinału fazy play off awansowali, prócz ZAKS-y, siatkarze Jastrzębskiego Węgla, Asseco Resovii oraz PGE Skry Bełchatów.