Dąbrowscy kibice po dwóch pierwszych wygranych przez MKS meczach finałowych chyba nie spodziewali się, że w trakcie "majówki" zobaczą we własnej hali kolejne spotkanie. Broniące tytułu sopocianki w pełni wykorzystały atut własnej hali, wyrównały stan rywalizacji na 2-2 i efekcie konieczny był piąty pojedynek. Dla Tauronu był to pierwszy występ w finale rozgrywek. Grające w ekstraklasie od sezonu 2007/08 dąbrowianki dwukrotnie zdobyły brązowe medale, a w marcu po raz drugi z rzędu wywalczyły Puchar Polski. W finale turnieju rozgrywanego w Pile zespół trenera Waldemara Kawki pokonał drużynę z Sopotu 3:2. Sobotni mecz obejrzał komplet trzech tysięcy widzów. Bilety rozeszły się w ciągu kilku godzin. Drużynę gości wspierała kilkudziesięcioosobowa grupa przyjezdnych kibiców na trybunach i klubowa maskotka przy parkiecie. Spiker zupełnie niepotrzebnie apelował, by nie było w hali ciszy. Nikt o tym nawet nie pomyślał. Lepiej zaczęły spotkanie dąbrowianki. Grały spokojnie, popełniały mniej błędów, lepiej przyjmowały i przy drugiej przerwie technicznej prowadziły 16:9. Trener Atomu Adam Grabowski zrobił trzy zmiany, ale po chwili było 20:12. Sopocianki część strat odrobiły, jednak nie miały szans na odwrócenie losów seta. W drugiej partii trener sopocianek "czas" wziął już przy stanie 3:0 dla MKS, a jego zespół zdobył pięć punktów z rzędu. To zapowiadało spore emocje. I były. Tauron wypracowywał przewagę (8:5, 12:8), Atom "gonił" wynik i wyrównał (15:15). Ostatni raz remis był przy stanie 17:17. Później nastąpił "odjazd" dokładniejszych dąbrowianek. W trzecim secie zawodniczki obu zespołów na początku zaprezentowały nerwową, dość chaotyczną grę. Wynik był bliski remisu. Szybciej uspokoiły się zawodniczki Tauronu i wyszły na prowadzenie 12:9. Szkoleniowiec Atomu zareagował prośbą o przerwę. Niewiele pomogło. Po "asie" Mai Tokarskiej wynik brzmiał 16:12. Sopocianki doprowadziły jeszcze do remisu po 17 i rywalizacja nabrała jeszcze większych "rumieńców". Kiedy było 20:17 spiker zaczął mówić o końcu spotkania. Tymczasem znów drużyna gości wyrównała (21:21), a po dwóch trudnych zagrywkach Rachel Rourke wygrała do 23. Dąbrowianki na pewno nie chciały pozwolić rywalkom na doprowadzenie do tie-breaka. Z oczywistych względów plan drużyny gości był odmienny. Zyskali na tym kibice, którzy obejrzeli walkę o każdą piłkę nad i po obu stronach siatki. Trener MKS Waldemar Kawka dokonywał zmian, bo tym razem to jego zespół znalazł się w opałach i przegrywał 5:8, 8:16, 13:21. Rozpędzonych sopocianek nie dało się zatrzymać. Wygrały pewnie, czego efektem był piąty set. "Żarty się skończyły" - ogłosił przed jego rozpoczęciem spiker. Miał rację. Ta część przypominała ostatnią rundę wyrównanego pojedynku bokserskiego. Zaczęło się od wyniku 4:2, po trzech dobrych akcjach Atomu było 4:5. Przy zmianie stron drużyna z Sopotu prowadziła 8:6. I nie pozwoliła już sobie odebrać wygranej i złota. Powiedzieli po meczu: Adam Grabowski (trener Atomu Trefl Sopot): "To był największy dzień w mojej karierze. Myślałem, że to rywalki będą dziś bardziej zdenerwowane. Tymczasem to nam na początku meczu trzęsły się nogi. Zawodniczki świetnie wytrzymały od strony fizycznej ten mecz i cały sezon. Wiedzieliśmy, że musimy zmęczyć rywala, grać długo. I udało się. Jak motywowałem zespół przed piątym spotkaniem? Niech to zostanie tajemnicą naszej szatni. Wątpliwości po dwóch porażkach w Dąbrowie miałem. Zawsze je mam. Ale też cały ten finał był jak jeżdżenie windą - od nieba do piekła. Oczywiście Rachel Rourke kończyła mnóstwo ataków, ale pamiętajmy, że ktoś musiał jej wystawiać, ktoś musiał bronić. Wygrał zespół. Na razie o urlopie nie myślę. W środę chcę pojechać do Łodzi na koncert Marka Knopflera. To jest mój najbliższy plan" Waldemar Kawka (trener Tauron MKS): "Kluczowa była porażka w pierwszym meczu na wyjeździe. Mieliśmy swoją szanse na wywalczenie mistrzostwa, jednak nie potrafiliśmy jej wykorzystać. Dziś nie potrafiliśmy wygrać trzeciego seta, a potem byliśmy słabsi, słabsi. Sezon możemy uznać za udany, ale... niedosyt pozostał". Tauron MKS Dąbrowa Górnicza - Atom Trefl Sopot 2:3 (25:18, 25:20, 23:25, 17:25, 12:15) Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 3-2 dla Atomu Trefla. Tauron MKS: Frauke Dirickx, Maja Tokarska, Charlotte Leys, Milena Stacchiotti, Katarzyna Zaroślińska, Joanna Staniucha-Szczurek - Krystyna Strasz (libero) oraz Ivana Plchotova, Magdalena Śliwa, Joanna Kaczor, Natalia Nuszel, Atom Trefl: Izabela Bełcik, Erika Coimbra, Julia Szeluchina, Justyna Łukasik, Rachel Rourke, Klaudia Kaczorowska - Mariola Zenik (libero) oraz Dorota Wilk, Anita Kwiatkowska, Noris Cabrera, Anna Podolec, Dorota Pykosz.