Broniący trofeum Chemik bez większych kłopotów awansował do finału. Dwa lata temu policzanki odpadły w ćwierćfinale rozgrywek z innym zespołem z zaplecza ekstraklasy - Radomką Radom. Tym razem bardzo poważnie potraktowały rywalki występujące klasę niżej. Dla siatkarek z Jarosławia występ w turnieju finałowym Pucharu Polski był wydarzeniem wręcz historycznym i wyjątkowym. Być może ta cała otoczka imprezy - hymn państwowy, obecność kamer i przede wszystkim mnóstwo reprezentantek po drugiej stronie siatki - sprawiła, że na początku meczu sprawiały wrażenie nieco sparaliżowanych. Dopiero, gdy przegrywały 1:6, zaczęły pokazywać, że nieprzypadkowo znalazły się w tak doborowym gronie w Nysie. Zawodniczki San-Pajdy bardzo cieszyły się z każdego udanego ataku, czy bloku, ale przynajmniej w dwóch pierwszych setach stać je było na wygranie pojedynczych akcji. Nieco sensacyjnie zaczęła się trzecia partia. Podopieczne Piotra Pajdy postawiły na mocniejszą zagrywkę, a w ataku brylowała Aleksandra Dudek. Przy stanie 6:2 dla pierwszoligowca trener policzanek Ferhat Akbas chciał wybić rywalki z rytmu prosząc o wideoweryfikację udanej akcji przeciwniczek. Decyzja korzystna dla San-Pajdy została utrzymana, ale siatkarkom Chemika ta krótka przerwa pomogła. Po ataku Martyny Łukasik był już remis 7:7. Do stanu 17:18 pierwszoligowiec mógł mieć nadzieję na sprawienie niespodzianki, a taką byłby jeden wygrany set. Policzanki sprężyły się i praktycznie nie popełniły żadnego błędu w ostatnich akcjach. MVP spotkania została środkowa Chemika Iga Wasilewska.