Wielki faworyt i drużyna, która awansem do finału sprawiła największą niespodziankę rozgrywek, rozpoczęły rywalizację o mistrzostwo Polski. Pierwszy mecz wygrały policzanki 3:0, ale w każdym secie wrocławianki miały swoje szanse na wygraną. W sezonie zasadniczym policzanki wygrały oba mecze z Impelem. We Wrocławiu po tie-breaku, ale w Policach było już pewne 3:0. Przed rozpoczęciem finałowej rywalizacji trener gospodyń wyrażał pragnienie, by skończyć zwycięsko rywalizację szybciej niż w pięciu meczach. Z kolei wrocławianki marzyły, by w polickim dwumeczu odnieść choćby jedno zwycięstwo, a potem spróbować powtórki z półfinału z Atomem Sopot, rozstrzygniętego na własnym parkiecie. Początek meczu pokazał, że o wskazanie faworyta będzie bardzo trudno. Żaden z zespołów nie potrafił wypracować większej niż dwupunktowej przewagi. W efekcie na przerwy techniczne zespoły schodziły przy przewadze Chemika (8:6 i 16:14), ale zaraz po nich wrocławianki odrabiały straty. Na świetną grę w obronie Agaty Sawickiej, przyjezdne odpowiadały równie dobrym blokiem. Przy stanie 20:21 wydawało się, że Impel zdobył punkt na wagę setowego triumfu. Ana Bjelica źle dograną kiwkę obiła o potrójny blok rywalek. Piłka spadła na parkiet i sędziowie przyznali punkt gospodyniom. Na tablicy pojawił się remis 21:21, ale przyjezdne poprosiły o weryfikację werdyktu. Okazało się, że miały rację i objęły dwupunktowe prowadzenie. Na krótko. Atak Małgorzaty Glinki-Mogentale dał serwis Bjelicy, która zaczęła asem, a potem zagrywała do pierwszego setbola. Tego jeszcze wrocławianki obroniły, ale w kolejnej akcji nie były w stanie powstrzymać Glinki-Mogentale. Drugi set wprawdzie rozpoczął się od dwupunktowego prowadzenia Impelu (3:1), ale zaraz potem gospodynie odrobiły straty i wyszły na trzypunktowe prowadzeni, które "przypilnowały" aż do drugiej przerwy technicznej (16:13). Trener Impelu Tore Aleksandersen wysłał wówczas na zagrywkę debiutującą w meczu Joannę Kaczor i przyjezdne odwróciły niekorzystną sytuację znów wychodząc na dwupunktowe prowadzenie (18:16). I znów gospodynie musiały się popisywać swoim znakiem firmowym, czyli piorunująca końcówką. Na prowadzenie Chemik wrócił po tym jak Anna Werblińska "ustrzeliła" zagrywką swą siostrę Bogumiłę Pyziołek. Potem grano punkt za punkt, aż Werblińska znów wróciła na linię serwisu i znów trafiła siostrę zdobywając punkt na wagę drugiego seta. Mimo pechowej końcówki drugiego seta, trener Impelu na kolejną partię zostawił w wyjściowym składzie Pyziołek, a także Kaczor w miejsce dwóch Katarzyn - Mroczkowskiej i Koniecznej. W efekcie po raz pierwszy przerwa techniczna odbywała się przy prowadzeniu przyjezdnych (8:6). Pyziołek odwdzięczyła się za zaufanie dobrą zagrywką, która wyprowadziła Impel od stanu 9:8 do 14:8. Młodsza siostra Werblińskiej zagrywką konsekwentnie nękała Glinkę-Mogentale. Gdy sześciopunktowe prowadzenie wrocławianki utrzymały do przerwy technicznej, wydawało się, że losy seta są rozstrzygnięte. Gospodynie jednak odrabiały punkt po punkcie. Świetny moment gry zaliczyła Katarzyna Mróz, a do remisu po 22:22 doprowadził atak Bjelicy. Chwilę później okazało się, że wrocławianki tego dnia nie zdołały już ugrać ani jednej akcji.Po meczu powiedzieli: Katarzyna Mróz (środkowa Chemika): "Takie sytuacje, jak ta w trzecim secie, kiedy na przerwę techniczną schodziłyśmy przegrywając sześcioma oczkami, a mimo to zwyciężyłyśmy, pokazują i budują charakter zespołu. Chemik ten charakter ma i dlatego wygrałyśmy dziś 3:0. To może zbudować też naszą przewagę na jutro. Niestety naszą przypadłością są także przestoje po długiej przerwie między drugim i trzecim setem. Wielokrotnie powtarzamy sobie: "dziewczyny, nie możemy, nie możemy", a jednak wracamy na boisko i kolejny raz tracimy punkty, które trzeba odrabiać. Dziś udało się po raz kolejny. Teraz chciałybyśmy przed wyjazdem na rewanże we Wrocławiu prowadzić 2-0. Jeśli to się uda, naszym marzeniem jest rozstrzygnąć tę rywalizację najszybciej, jak to będzie możliwe". Agnieszka Kąkolewska (środkowa Impelu): "Żal całego meczu, ale przede wszystkim trzeciego seta. W każdym miałyśmy swoje szanse i w każdym prowadziłyśmy, ale sześciopunktowego prowadzenia oddawać nie wolno. Na jutrzejszy rewanż musimy zmienić głównie to, by w ważnych momentach, gdy rywalki zdobywają przewagę, przeprowadzić akcję, która da nam przejście. Chciałabym, byśmy wywiozły z Polic jedną wygraną, tak jak w półfinałowej rywalizacji z Sopotem. To daje komfortową sytuację, bo przed własną publicznością gra nam się znakomicie". Pierwszy mecz finałowy: Chemik Police - Impel Wrocław 3:0 (25:23, 28:26, 25:22) Stan rywalizacji play off (do trzech zwycięstw) 1-0 dla Chemika. Drugi mecz w poniedziałek, także w Policach. Chemik Police: Maja Ognjenović, Katarzyna Mróz, Agnieszka Bednarek-Kasza, Anna Werblińska, Małgorzata Glinka-Mogentale, Ana Bjelica - Agata Sawicka (libero) - Aleksandra Krzos, Katarzyna Gajgał-Anioł Impel Wrocław: Frauke Dirickx, Agnieszka Kąkolewska, Makare Wilson, Katarzyna Mroczkowska, Katarzyna Konieczna, Maren Brinken - Dorota Medyńska (libero) - Bogumiła Pyziołek, Joanna Kaczor.