- Lubię chodzić na zakupy, jak pewnie każda kobieta (śmiech). Nie lubię jednak sobie za często kupować ubrań, bo zakupy wtedy są bardzo, bardzo długie. Najwięcej problemów jeśli chodzi o moją garderobę mam ze znalezieniem na siebie odpowiednich spodni oraz odpowiedniego rozmiaru i fajnych butów. Mam spory rozmiar buta, jak na kobietę, bo 44. A szczerze powiedziawszy w takim rozmiarze, to ciężko jest znaleźć jakieś ładne buty. Na szczęście tragedii nie ma, bo jest kilka sklepów, gdzie zawsze znajdę coś dla siebie. Jakie to sklepy? Nie będę mówiła, by nie robić jakiś specjalnej reklamy - uśmiecha się mierząca 200 cm zawodniczka. Ubrania to jedno z wielu zmartwień ludzi wysokich. Kolejnym z nich jest codzienne poruszanie się np. komunikacją miejską. - Nie mam zbyt dużo czasu na poruszanie się po mieście komunikacja miejską. A na treningi mam okazje zabierać się wspólnie z koleżankami samochodem. Nie ulega jednak wątpliwości, że pewnie komunikacja miejska "nie lubi" zbyt wysokich pasażerów - wyjaśnia siatkarka. Miłość na siatkarskim parkiecie Zawodniczki z ponadprzeciętnym wzrostem mają nie tylko problem ze znalezieniem dla siebie odpowiednich ubrań, czy z komfortowym korzystaniem ze środków transportu miejskiego. Zdarzają się też czasem złośliwie komentarze i zaczepki ze strony przechodniów. Na szczęście takie sytuacje nie maiły miejsca w przypadku naszej dzisiejszej bohaterki. - Ludzie mnie nie zaczepiają, nie pytają o mój wzrost na ulicy. Czasem się tylko obejrzą, i pewnie dziwią się, jak można być aż tak wysokim (uśmiech). I to w zasadzie tylko tyle. Ostatnio ludzie się za mną sporo zaczęli oglądać, ale z pewnością dlatego, że mam wspaniałego, małego pieska (śmiech) - tłumaczy "Gabi", jak nazywają siatkarkę przyjaciele i koleżanki z drużyny. Dobre warunki fizyczne to nie tylko same kłopoty. Dzięki dodatkowym "centymetrom" można wypatrzeć nawet... miłość. I to niekoniecznie spacerując po mieście, ale np na siatkarskim parkiecie. - Wolę nie opisywać szczegółowo tego wszystkiego, bo to prywatne sprawy, po prostu zobaczyliśmy się na sali i od spotkania do spotkania, jakoś się to wszystko ułożyło, że jesteśmy teraz razem - ucina szybko temat pilska środkowa. Po chwili uchylając jednak INTERIA.PL rąbka tajemnicy: - Łukasz też jest bardzo wysoki, nawet wyższy ode mnie (205 cm) i również jest siatkarzem. Na co dzień gra w zespole pierwszoligowego Jokera Piła. Do siatkówki przyciągnął mnie jej urok - Do siatkówki przyciągnął mnie przede wszystkim jej wyjątkowy urok, ale również moje warunki fizyczne - wspomina początki siatkarskiej przygody najwyższa siatkarka występująca na parkietach PlusLigi Kobiet. Dlaczego akurat wybór Gabrieli Wojtowicz padł na siatkówkę, a nie np. koszykówkę? Znakomicie w baskecie sprawdziłaby się Pani jako wysoki gracz...? - dopytujemy. Po chwili namysłu Gabriela odpowiada: - Siatkówka jest o wiele bardziej kobiecą grą niż koszykówka, tak mi się przynajmniej wydaje. A poza tym nie przepadam za bardzo za grami, aż tak bardzo bezpośrednio kontaktowymi. Za taki sport m.in. uważam koszykówkę. Mój wzrost mi nie przeszkadza Nasza rozmówczyni jest doskonałym przykładem, że z dużym wzrostem, mimo dość licznych przeciwności można spokojnie żyć. - Nie zwracam zbyt dużej uwagi na to czy jest mi łatwiej w życiu codziennym z moim wzrostem, na pewno mi on nie przeszkadza... - tłumaczy środkowa z Piły. Po chwili kontynuuje: - Jeśli chodzi o siatkówkę to nie powiedziałabym, że jest mi dużo łatwiej, w ataku być może trochę tak, ale w polu czy podczas poruszania się przy siatce do bloku jest czasem ciężko z koordynacją. Podsumowując: Fajnie jest patrzeć na świat z góry? - pytamy naszą bohaterkę. Ta po chwili w żartobliwym tonie odpowiada. - Z góry patrzę tylko kiedy jestem w Bieszczadach lub w Zakopanem, a tak to generalnie patrzę z ziemi..(uśmiech) - podsumowuje rozmowę z INTERIA.PL Wojtowicz. Łukasz Klin, Poznań