"W Szamotułach nieźle zagraliśmy w dwóch pierwszych setach, ale w Dąbrowie Górniczej nie mieliśmy już za wiele do powiedzenia. Na początku sezonu nie byliśmy jednak w najwyższej formie, a wynikało to też z tego, że w porównaniu do poprzednich rozgrywek w naszym zespole miało miejsce sporo zmian kadrowych. Można nawet powiedzieć, że o ile w Tauronie doszły tylko dwie siatkarki, o tyle u nas zostały jedynie dwie zawodniczki. Stabilny skład i zgranie to największe atuty ekipy z Dąbrowy Górniczej" - powiedział przed meczem trener Atomu Trefl Adam Grabowski. W trzecim spotkaniu mistrzynie Polski nie powetowały sobie wcześniejszych niepowodzeń, ale tym razem zamiast 0:3 uległy po trwającej ponad 2,5 godziny morderczej walce 2:3. W tym spotkaniu potwierdziła się stara siatkarska prawda, że jeśli nie wygrywa się 3:0, to ponosi się porażkę 2:3. Dwa pierwsze sety były niezwykle zacięte. Inauguracyjną partię gospodynie rozstrzygnęły na swoją korzyść dopiero przy czwartej piłce setowej - zagrywki Klaudii Kaczorowskiej nie odebrała Natalia Nuszel. W drugiej odsłonie dzięki silnej, odrzucającej od siatki zagrywce Justyny Łukasik i Rachel Rourke oraz skutecznej grze blokiem Julii Szeluchiny Atom Trefl objął prowadzenie 7:2 oraz 13:5. Siatkarki Tauronu zdołały zmniejszyć straty do jednego punktu (przegrywały 21:22), ale na więcej sopocianki już im nie pozwoliły. Trzeciego seta mistrzynie Polski oddały praktycznie bez walki. W pewnym momencie trener Grabowski postanowił oszczędzić swoje najlepsze zawodniczki i ściągnął je z boiska. Ten manewr nie przyniósł jednak powodzenia. W kolejnej partii zawodniczki Atomu Trefl przegrywały 12:16, aby za chwilę wyjść na prowadzenie 18:16. Później zrobiło się 21:19 dla Tauronu, ale gospodynie zdołały doprowadzić do remisu 21:21. Ostatnie cztery piłki, z kończącym atakiem Elżbiety Skowrońskiej, padły już łupem drużyny z Dąbrowy Górniczej. Początek tie-breaku toczył się pod dyktando sopocianek, które wygrywały 5:1, ale ponownie nie wykorzystały szansy na wygraną. Liderki Orlen Ligi doprowadziły do remisu 9:9, a następnie wyszły na prowadzenie 14:11. Decydujący punkt podarowała rywalkom Erica Coimbra, która posłała piłkę z zagrywki w siatkę. "Takie zwycięstwa, kiedy przegrywa się już 0:2, najlepiej smakują. Poza tym pokonałyśmy zespół, który słabo rozpoczął rozgrywki, ale zaczął się rozkręcać i stał się groźny dla każdego" - zauważyła rozgrywająca gości Magdalena Śliwa. "Śmiało mogłyśmy i powinniśmy sięgnąć po trzy punkty. Jestem wręcz wściekła na arbitrów za jedną akcję, cała reszta należała do nas. Nasza słaba gra sprawiła, że przegrałyśmy to spotkanie" - oceniła kapitan Atomu Trefla Izabela Bełcik. Szkoleniowiec Tauronu MKS zwrócił uwagę, że jego drużynie wreszcie udało się odnieść zwycięstwo w ostatnim występie przed świętami. "Nie pamiętam, żebyśmy w tym okresie, nawet kiedy byliśmy na fali, cieszyli się z wygranej. Co roku swoimi porażkami psuliśmy sobie święta, ale tym razem sprawiliśmy miłą niespodziankę. O naszym sukcesie w dużej mierze przesądziły zawodniczki, który we wcześniejszych spotkaniach nie grały za wiele" - podsumował trener Waldemar Kawka. Najlepszą zawodniczką (MVP) spotkania została Katarzyna Zaroślińska (Tauron). Atom Trefl Sopot - Tauron MKS Dąbrowa Górnicza 2:3 (31:29, 25:23, 13:25, 21:25, 12:15) Atom Trefl: Izabela Bełcik, Justyna Łukasik, Erica Coimbra, Julia Szeluchina, Rachel Rourke, Klaudia Kaczorowska, Mariola Zenik (libero) - Anna Podolec, Anita Kwiatkowska, Dorota Wilk, Noris Cabrera, Magdalena Kuziak. Tauron MKS: Magdalena Śliwa, Maja Tokarska, Joanna Kaczor, Joanna Staniucha-Szczurek, Elżbieta Skowrońska, Ivana Plchotova, Krystyna Strasz (libero) - Charlotte Leys, Natalia Nuszel, Frauke Dirickx, Katarzyna Zaroślińska, Aleksandra Liniarska.