Zwolnienie przyszło dzień po bezbramkowym remisie na San Siro z Torino, ale trzy dni po efektownym 5-1 z Austrią Wiedeń i wygraniu grupy Ligi Europejskiej. Prawdą jest jednak, że w Serie A "Rossoneri" zajmują dopiero 7. miejsce z dorobkiem punktowym prawie dwa razy mniejszym co prowadzące Napoli. "Zaskoczył mnie moment. Były chwile, kiedy moje zwolnienie byłoby bardziej uzasadnione. Ale ostatnio drużyna zaczęła dawać argumenty, zarówno pod względem szkoleniowym, jak i charakterologicznym" - nie krył zdziwienia Montella, który w poniedziałek jak zawsze przyjechał do bazy treningowej Milanu na trening. "Kiedy zjawiłem się w Milanello, zostałem powitany przez Giuseppe Mangiarano, naszego sekretarza generalnego, który przyszedł z dyrektorem sportowym. Wtedy Massimiliano Mirabelli poinformował mnie, że w nocy została podjęta decyzja. Myślę, że decyzję bardziej podjęli właścicieli niż dyrektorzy" - głośno myślał szkoleniowiec. Montella wytrwał na stanowisku nieco ponad rok, ale jak zapewnił, udało mu się nawiązać znakomity kontakt z drużyną. "Nie lubię pożegnań i oczywiście to było złe doświadczenie, ale wszyscy - naprawdę wszyscy - byli sentymentalni. Nawet Riccardo Montolivo, który przez jakiś czas był poza drużyną, czy Gabriel Paletta, który tak jak paru innych zawodników nie grał u mnie za dużo" - opowiadał. 43-letni trener czuje się ofiarą polityki klubu zarządzanego przez chińskich właścicieli. "Oczekiwania były za wysokie. Jako trener Milanu wygrałem 33 z 64 meczów, tak więc było to na poziomie 50 procent. Z tego wszystkiego najbardziej zapamiętam zdobycie Superpucharu Włoch, powrót do europejskich pucharów i wygranie grupy w Lidze Europejskiej. Na takie wyniki Milan czekał od lat. Wszyscy się z tego cieszyliśmy. Nie ma żadnego winowajcy. Tę grupę należy bronić, ponieważ żaden z piłkarzy się nie oszczędzał. Wszyscy chcieli się rozwijać i iść za mną - zapewnił. łup Wyniki, terminarz i tabela Serie A