Oprócz bramkarza, Zieliński był najlepszym zawodnikiem w swojej drużynie i to pomimo niefortunnego zagrania w pierwszej połowie, gdy po mało groźnym - jak się wydawało - strzale Fariasa z Empoli, piłka odbiła się rykoszetem od niego i kompletnie zmyliła Mereta. Dziennik "La Gazzetta dello Sport" przyznał mu notę 6,5, co oznacza, że reprezentant Polski zagrał bardzo poprawnie (dla odmiany Milik dostał jedynie "piątkę"). Jeszcze do przerwy Zieliński odkupił winę przy straconym golu, pięknie uderzając zza pola karnego. To jego piąte trafienie w tym sezonie i wyrównanie osobistego rekordu. Przed trzema laty w barwach Empoli i przed dwoma już w Neapolu mógł pochwalić się podobnym osiągnięciem. Teraz ma jeszcze osiem spotkań, aby ten wynik poprawić. Po spotkaniu ze swoją byłą drużyną, w której spędził dwa lata, zwracał jednak uwagę na inne rzeczy niż własne wyczyny. Dość samokrytycznie. - W drugiej połowie podeszliśmy do meczu źle mentalnie. Czy powodem było to, że mamy już w głowach pojedynek z Arsenalem (w ćwierćfinale Ligi Europy - red.)? Nie sądzę. Szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego tak się stało, ale brakło nam odpowiedniej koncentracji, a to nie powinno się takiej drużynie, jaką jesteśmy. Nie możemy przegrywać takich spotkań! - stwierdził Zieliński, dodając, że na starcie z londyńczykami ekipa będzie z pewnością gotowa. RP <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-wlochy-serie-a,cid,659,sort,I" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Serie A</a>