"La Gazzetta dello Sport" wzięła pod lupę statystykę tzw. "goli oczekiwanych". Liczby pokazują, że w 19 rozegranych spotkaniach Szczęsny powinien wpuścić 25,29 bramek. Tymczasem Polak dał się pokonać zaledwie 17 razy, co oznacza, że ponad ośmiokrotnie ratował swój zespół w sytuacji, gdy był już spisywany na straty. W tej statystyce nikt nie może równać się z golkiperem Juventusu. Tuż za Polakiem jest jeszcze bramkarz Sheffield United Dean Henderson (8,18), ale na włoskim podwórku dominacja Szczęsnego jest bezapelacyjna. Drugi w Serie A Thomas Strakosha, który broni dostępu do bramki Lazio, zatrzymał tylko 3,24 strzałów, które zgodnie z przewidywaniami powinny wylądować w siatce. - Jest jedną z tych osób, na które możesz liczyć. Zawsze. Na boisku nieustannie utrzymuje wysoki poziom. Jest jednym z mniej krzykliwych graczy Juventusu, ale także jednym z najbardziej decydujących - komplementuje Szczęsnego "La Gazzetta dello Sport". Postawa Polaka znalazła uznanie także wśród działaczy "Starej Damy", którzy w lutym przedłużyli kontrakt z naszym reprezentantem do 2024 roku. TB <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-wlochy-serie-a,cid,659,sort,I" target="_blank">Obecna tabela Serie A - sprawdź!</a>