Do incydentu doszło podczas minionego spotkania Hellasu z Brescią. W 54. minucie Mario Balotelli wykopał piłkę w stronę obrażających go kibiców z Werony, wyrażając w ten sposób sprzeciw wobec rasistowskich okrzyków. Reakcja Hellasu nie była adekwatna do powagi wydarzenia i dopiero po ujawnieniu skandalicznego wywiadu z przywódcą kiboli drużyny z północnej części Włoch, zdecydowano się na nałożenie dożywotnich zakazów stadionowych na osoby intonujące rasistowskie okrzyki. Początkowo władze klubu jak i miasta nie widziały nic złego w zachowaniu kibiców Hellasu, a prezydent klubu określił je mianem "ironicznych, nie rasistowskich". Dziś światło dzienne ujrzało kolejne absurdalne oświadczenie. <a href="https://sport.interia.pl/serie-a/news-serie-a-wlosi-maja-wielki-problem-z-rasizmem-na-stadionach,nId,3322157" target="_blank">Włosi mają wielki problem z rasizmem na stadionach</a> Analogiczna grupa kibiców Brescii stanęła w obronie fanów Hellasu twierdząc, że rasizm jest wykorzystywany do siania publicznej paniki. W dalszej części komunikatu można wyczytać, że Balotelli musi być gotowy na tego typu starcia, ze względu na to, że klub dał mu szansę na odbudowę i jest... arogancką postacią. Fani Brescii dodali również lakonicznie, że nie popierają rasizmu, jednak uważają, że kary nie były sprawiedliwe. Cała sytuacja bardzo przypomina oświadczenie kibiców Interu, po meczu w którym atakowany na tle rasistowskim był ich piłkarz - Romelu Lukaku. Rasizm jest jednym z największych problemów we włoskiej piłce. W ostatniej kolejce aż dwa spotkania były przerwane z powodu podżegających do nienawiści okrzyków. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-wlochy-serie-a,cid,659,sort,I" target="_blank">Serie A - wyniki, strzelcy, tabela</a> PA