Dzisiejsze Derby della Capitale miały podwójną wagę. Oprócz starcia odwiecznych rywali, obie drużyny znajdowały się w ścisłej czołówce Serie A i coraz bardziej naciskały na popełniający wpadki Inter. Sytuacja "Bianocelestich" była nieco lepsza, bowiem nadal mieli oni jedno zaległe spotkanie do rozegrania (z Hellasem Werona). Derbowa atmosfera już od jakiegoś czasu udzielała się kibicom w Rzymie. Fani obu drużyn tłumnie wspierali swoich zawodników na treningach i jak to zazwyczaj bywa nie obyło się bez prowokowania rywali. Niestety sposób, w który robią to kibice Romy i Lazio nie zawsze jest zgodny z sportowym duchem gry. W 2015 roku fani "Giallorossich" śmiali się z kontuzji Senada Lulicia, a teraz kibice Lazio odpowiedzieli w podobnym tonie na niedawną kontuzję Nicolo Zaniolo. Podczas minionego spotkania z Sampdorią, trybuna najbardziej zagorzałych kibiców "Biancocelestich" zaśpiewała: "Zaniolo salta con noi" (Zaniolo skacze z nami). Tymczasem młody Włoch przeszedł niedawno zabieg kolana Emocji nie powinno zabraknąć przede wszystkim na boisku. Co prawda Lazio i Roma przegrały swoje spotkania w Pucharze Włoch, to rzymskie drużyny wyglądały bardzo dobrze podczas ligowych spotkań. W znakomitej dyspozycji przed rozpoczęciem spotkania znajdował się Ciro Immobile. Włoch jest najlepszym graczem "Biancocelestich" i również najskuteczniejszym strzelcem w Europie. Od samego początku spotkania w grze obu drużyn było widać sporą motywację. Derbowa otoczka i świadomość wagi meczu w kontekście walki o Ligę Mistrzów, zapewne pozytywnie działały na piłkarzy. Żadna ze stron nie mogła zdobyć jednak optycznej przewagi i w pierwszych minutach nie widzieliśmy zbyt wiele konkretów na boisku. Z każdą kolejną minutą gry narastała przewaga Romy. "Giallorossi" częściej utrzymywali się przy piłce, lecz nie udało im się zamknąć Lazio w swoim polu karnym czy wyprowadzić jakiegoś bardzo groźnego ataku. Dopiero w 21. minucie Francesco Acerbi znakomicie interweniował we własnym polu karnym, zatrzymując szarżującego Ednia Dżeko. Bośniacki napastnik nie pomylił się w kolejnej groźnej sytuacji. Dżeko wykorzystał fatalną postawę obrony "Biancocelestich" i intuicyjnym uderzeniem głową wpakował piłkę do siatki. Roma złapała wiatr w żagle i zaczęła zdecydowanie dominować. Były zawodnik m.in Manchesteru City oddał kolejny groźny strzał już po chwili. Tym razem nie trafił do bramki. Bramkarz Romy Pau Lopez pozazdrościł słabej postawy Thomasa Strakoshy i również bardzo niepewnie interweniował. Hiszpan wypiąstkował futbolówkę do góry, a potem... zgubił ją w locie. Ta spadła pod nogi Acerbiego, a obrońca Lazio dobił ją z najbliższej odległości do bramki. Dwa kuriozalne trafienia w przeciągu kilku minut. "Giallorossi" nie dominowali już tak znacząco, jednak to oni stworzyli sobie kolejną groźną sytuację. Lorenzo Pellegrini dobrze popędził boczną strefą boiska, złamał akcję do środka i oddał strzał, po którym piłka odbiła się od słupka. Druga połowa rozpoczęła się niemal idealnie dla graczy Romy. Justin Kluivert zderzył się z Patriciem w polu karnym i padł na murawę. Sędzia początkowo wskazał na "jedenastkę", lecz mienił decyzję po interwencji wozu VAR. Piłkarze stopniowo dochodzili do wniosku, że warto wynagrodzić kibicom tłumnie zgromadzonym na Stadio Olimpico słabą pierwszą połowę i ruszyli do ataku. Najpierw w 60. minucie spotkania Joaquin Correa popędził środkiem boiska, minął dwóch rywali i spróbował oddać strzał, który zablokował Chris Smalling. Po chwili pokonać bramkarza mógł Immobile, jednak nie trafił, jak określają to włoskie media, w lustro bramki. Roma nie zdecydowała się na szybką odpowiedź i konsekwentnie budowała swoją akcję. W końcu podopiecznym Paulo Fonseki udało się dopiąć swego i Dżeko znalazł się w sytuacji sam na sam z Strakoshą. Tym razem górą był bramkarz Lazio, jednak... sam sprowokował akcję złym piąstkowaniem. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-wlochy-serie-a,cid,659,sort,I" target="_blank">Serie A - wyniki, tabela, strzelcy</a> Spotkanie ponownie weszło w nudniejszą fazę. Gracze "Giallorossich" ciągle dominowali, jednak nie potrafili zamienić swojego posiadania na sytuacje podbramkowe. Lazio cierpliwie się broniło i próbowało kontrować. Podopieczni Simone Inzaghiego są bardzo groźni w końcówkach meczów i być może w tym upatrywali swoich szans na wygraną. Roma przyśpieszyła dopiero w 79. minucie meczu. Cengiz Under ruszył boczną strefą boiska, zszedł do środka i oddał strzał, który zablokowali defensorzy Lazio. Nie udało się im jednak oddalić piłki od swojego pola karnego i po chwili szansę na drugiego gola miał Dżeko. Bośniak huknął, ale bardzo dobrze interweniował golkiper "Biancocelestich". Nieco bardziej emocjonująco zrobiło się w samej końcówce meczu. Najpierw zobaczyliśmy kolejną odsłonę starcia Dżeko z Strakoshą, w której ponownie górą był bramkarz, a już po niespełna minucie Milinković-Savić stanął przed bardzo dobrą okazją na oddanie strzału z dystansu. Pędząca futbolówka nie trafiła jednak celu. Roma pomimo znacznej przewagi nie przechyliła szali zwycięstwa na swoją korzyść. Lazio nie udało się za to kontynuować serii wygranych spotkań, której licznik zatrzymał się na 11. Przemysław Augustyn