Rozpęd, jakiego nabrał Krzysztof Piątek w Genui pozwolił mu na "wejście z buta" do Milanu. Czas jednak nie płynie na korzyść polskiego strzelca. Zamiast pociągnąć Milan do góry, sam został ściągnięty do poziomu gry pozostałych piłkarzy pogrążonego w kryzysie klubu. Działacze "Rossonerich" decydują się na coraz bardziej desperackie ruchy - bo tak trzeba nazwać zakontraktowanie 38-letniego Zlatana Ibrahimovicia, grającego przez ostatnie dwa lata w amerykańskim Los Angeles Galaxy. Fani żartują z goryczą, że teraz to Milan stał się klubem, do którego na sportową emeryturę przyjeżdżają zawodnicy z MLS. "Ibra" w Milanie to kolejny problem dla Piątka, który już ostatnio był w hierarchii napastników za Rafaelem Leao, choć ten od początku sezonu zdobył tylko jedną bramkę. Napastnik z Dzierżoniowa wciąż jest jednak łakomym kąskiem na rynku transferowym i niewykluczone, że zimą uda się na wypożyczenie. Włoskie media twierdzą, że w grę wchodzą przede wszystkim dwa kluby. Jednym z nich jest Genua, gdzie Piątek jesienią zeszłego roku stał się objawieniem sezonu. W trwających rozgrywkach była drużyna 24-latka ma ogromne problemy, zajmując ostatnie miejsce w tabeli. Drugim zespołem jest Fiorentina, która także grała jesienią poniżej oczekiwań. Zespół Bartłomieja Drągowskiego zajmuje dopiero 15. miejsce i zmaga się z brakiem snajpera z prawdziwego zdarzenia. Gdyby Piątek zdecydował się na ten ruch, mógłby liczyć na solidne wsparcie ze skrzydeł od Federico Chiesy oraz Francka Ribery'ego. WG