Bologna po trzech wygranych spotkaniach z rzędu zbliżyła się do czołówki tabeli. Dziennikarze "La Gazzetty dello Sport" w zapowiedzi meczu twierdzili, że podopieczni Sinisy Mihajlovicia są w stanie powalczyć o grę w Lidze Europy. Czuli to również kibice klubu, którzy wykupili ponad 23 tysiące biletów oraz kanadyjski właściciel klubu - Joey Saputo. Również on pojawił się na trybunach Stadio Renato Dall'Ara. Początek meczu zdecydowanie nie porwał kibiców, którzy ten wieczór zdecydowali się spędzić na stadionie w Bolonii. Dopiero w 22. minucie Riccardo Orsolini oddał strzał z bocznej strefy boiska, lecz trafił wprost w bramkarza Genoi - Mattię Perina. Drużyna z Ligurii mogła odpowiedzieć już po chwili. Stefano Sturaro posłał piłkę w pole karne po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Intuicyjnie uderzył ją Antonio Sanabria i zmusił do interwencji Łukasza Skorupskiego. Polski bramkarz nie dał się zaskoczyć i dobrze sparował futbolówkę. Były bramkarz m.in. AS Romy był jednak bezradny kilka minut później. Andrea Masiello otrzymał dobre podanie z głębi boiska i zagrał w kierunku bramki Bologni. Tam najlepiej odnalazł się Adama Soumaoro i wślizgiem wepchnął futbolówkę do siatki. "Grifone" może i nie przeważali, ale udało im się wyjść jako pierwszym na prowadzenie. Serie A - wyniki, tabela, strzelcy Stracona bramka była początkiem problemów gospodarzy. W 32. minucie Jerdy Schouten bardzo brutalnie sfaulował Valona Behramiego. Początkowo sędzia pokazał mu żółty kartonik, ale zmienił swoją decyzję wskutek interwencji wozu VAR. Arbiter spotkania - Davide Massa ostatecznie ukarał Holendra czerwoną kartką, a "Rossoblu" musieli radzić sobie w dziesiątkę. Goście dzisiejszego spotkania nie ruszyli gwałtownie do ataku, ale posiadali optyczną przewagę. Kilkanaście minut później, Sturaro znalazł się w dobrej sytuacji do oddania strzału zza pola karnego i huknął w kierunku bramki Bolgoni. Dobrą interwencją popisał się Skorupski, choć piłka zmierzała w środek bramki Polaka. Podopieczni Mihajlovicia starali się nie "murować" swojego pola karnego i bardzo szybko się to zemściło. Tuż przed końcem pierwszej połowy Sanabria ruszył z kontrą. Napastnik Genoi minął kilku rywali, zszedł do boku i oddał kąśliwy strzał. Skorupski zdołał trącić piłkę, lecz nie na tyle mocno by zmienić jej tor i po chwili Paragwajczyk celebrował zdobytego gola. Na początku drugiej części gry, nieco odważniej zaczęli atakować piłkarze Bologni. Gospodarze wyprowadzili kilka ataków, jednak próby Mattiasa Svanberga i dobrze spisującego się w ostatnim meczu przeciwko Romie - Musy Barrowa, nie trafiły do siatki. Obraz gry gwałtownie już się nie zmienił. Bologna próbowała rozgrywać, jednak nie mogła przebić się przez szczelną obronę Genoi. Gospodarze stracili koncentrację dopiero w końcówce meczu. Stefano Denswil sfaulował Sturaro w polu karnym i... został ukarany czerwoną kartką. Do wykonania stałego fragmentu gry podszedł Domenico Criscito i pewnie pokonał Skorupskiego. Polski bramkarz nie poszedł w ślady Bartłomieja Drągowskiego, który niedawno obronił uderzenie Włocha z rzutu karnego. Dla ekipy z Ligurii było to drugi wygrany mecz z rzędu. Wcześniej udało im się zremisować z Fiorentiną i Atalantą. Dla walczących o utrzymanie Davide Nicoli, są to całkiem niezłe wyniki. Bologna natomiast nie może pozwalać sobie na takie wpadki, jeżeli w klubie poważnie myśli się o grze w Lidze Europy. Z drugiej strony ciężko nie odnieść wrażenia, że Mihajlović i tak osiąga wyniki ponad stan. Pan Saputo będzie musiał chyba sięgnąć głębiej do kieszeni. PA