Jednocześnie liga uznała zachowanie mediolańskich piłkarzy za niezgodne z przepisami. Incydent we Włoszech skłania zarówno władze Serie A, jak i światowej federacji piłkarskiej, do szukania prawnych rozwiązań dotyczących przeciwdziałania rasizmowi. Jednym z pomysłów ma być karanie zespołu, którego kibice dopuścili się takiego niesportowego zachowania odjęciem punktów. "Obecne przepisy piłki nożnej nie dopuszczają możliwości opuszczenia boiska przez zawodników bez zgody arbitrów, chyba, że realne byłoby zagrożenie bezpieczeństwa publicznego. Idea sportu i ludzkiej solidarności sprawia, iż kara dyscyplinarna za solidarne przeciwstawienie się wulgarnym zachowaniom na tle rasistowskim, byłaby niewłaściwa" - głosi oświadczenie Serie A. Łagodniejsze stanowisko wobec piłkarzy AC Milan, niż pierwotnie, zajmuje też obecnie prezydent FIFA Sepp Blatter. - Myślę, że bardziej radykalnym postępowaniem niż kary dyscyplinarne wobec klubów byłoby odjęcie punktów zespołowi, którego kibice dopuściliby się rasistowskich zachowań. Nigdy nie można powiedzieć, że zrobiło się wszystko, by wykorzenić rasizm ze stadionów - powiedział prezydent FIFA. Do przerwania meczu zespołu z Mediolanu z ekipą Pro Patria doszło 3 stycznia w 26. minucie spotkania. Z trybun rozlegały się rasistowskie okrzyki pod adresem Kevina-Prince'a Boatenga, M'Baye Nianga, Urby'ego Emanuelsona i Sulleya Muntariego. Pierwszy nie wytrzymał Boateng. Pomocnik Milanu przerwał grę, wziął piłkę i kopnął ją w kierunku trybuny zajmowanej przez kibiców Pro Patrii. Po chwili zdjął koszulkę, a następnie zszedł z boiska. Podobnie uczynili jego koledzy z drużyny. Podczas spotkania Państwowej Komisji Imprez Sportowych i Włoskiej Federacji Piłkarskiej potwierdzono, że w przypadku zachowań na tle rasistowskim mecze we Włoszech mogą zostać natychmiast przerwane i - jeśli to konieczne - zakończone na wniosek szefa policji na stadionie. Do tej pory takie uprawnienia miał tylko sędzia piłkarski.