Wszystko o Serie A! Wyniki, tabele, statystyki, strzelcy! Kliknij! Frey zaskoczony sprowadzeniem Boruca W ostatnim tygodniu nie milkły spory na temat obsady bramki Fiorentiny na finiszu sezonu. Po wypowiedzi Siniszy Mihajlovicia, który dosyć jednoznacznie określił Sebastiena Freya mianem pierwszego bramkarza "Violi", do dyskusji przyłączył się również sam zainteresowany. W wywiadzie dla "La Nazione" Francuz oznajmił: "Byłem bardzo zaskoczony sprowadzeniem Boruca. (...) Nie pozwoliłbym sobie na ocenę kolegi z drużyny, ale myślę, że grał dobrze. Jestem przekonany, że było to dla niego pozytywne doświadczenie." Frey nie ma również wątpliwości co do swojej aktualnej dyspozycji: "Jestem gotowy do gry, ale nie chcę stwarzać problemów. Będę zadowolony, jeśli Mihajlović pozwoli mi zagrać w pięciu ostatnich meczach, w przeciwnym razie będę się przygotowywał, żeby być w stuprocentowej formie na przyszły sezon. (...) Mihajlović jest szczery i lojalny. Wystarczy mu spojrzeć w oczy i od razu wiadomo jaki jest. Jeśli masz przed sobą kogoś takiego, to łatwiej ci jest pogodzić się ze wszystkim. Zawsze mnie szanował, to dobry człowiek. (...) Według mnie Mihajlović może dokonać wielkich rzeczy jako trener." Komplementowany przez Francuza Mihajlović tym razem postawił jednak na Boruca. W kuluarach mówi się jednak, że spotkanie z Cagliari mogło być swoistym pożegnaniem Boruca z pierwszym składem "Violi". Polak ratuje zespół Spotkanie z Cagliari było meczem o tzw. "pietruszkę", bo obie drużyny straciły już teoretycznie szanse na występy w europejskich pucharach. Kibice "Violi" nastawiali się raczej na pojedynek Boruca z bramkostrzelnym Robertem Acquafrescą, który strzelał bramki w ostatnich trzech z czterech meczów rozegranych przez drużynę Roberto Donadoniego. Jednak nie tylko Acquafresca okazał się poważnym zagrożeniem. Sporo problemów przysporzył Borucowi też Andrea Cossu, który swoich sił próbował już na początku spotkania, przypominając o sobie na pięć minut przed zakończeniem pierwszej połowy. Cossu nie dawał jednak za wygraną i to, co nie udało mu się w pierwszej odsłonie, wyszło mu tuż po przerwie, kiedy to w 46. minucie pokonał Boruca strzałem w prawy róg z 25 metrów (asysta Acquafreski). Trzy minuty później, przy stanie 1-1 (gola w 45. minucie zdobył dla "Violi" Alessio Cerci), Cossu ponownie zagroził Borucowi strzałem w sam środek bramki, ale Artur wyszedł zwycięsko z tej konfrontacji. Boruc nie miał też problemów z obroną strzału Gabriele Perico i uderzeniem z dystansu Simone Missirolego. W 86. minucie Polak popisał się świetną interwencją po strzale Acqufreski, a w 90. minucie obronił strzał z bliska napastnika Cagliari. Ostatecznie "Viola" pokonała drużynę Roberto Donadoniego 2-1 po dwóch bramkach Cerciego, który został uznany bohaterem spotkania. Po raz kolejny "Holy Goalie" zebrał bardzo dobre noty za swój występ, a włoscy dziennikarze chwalili jego koncentrację w bramce, dobre ustawienie przy strzałach z dystansu i pewne wyjścia, nie obwiniając go w żaden sposób za straconą bramkę. W następnej kolejce "Viola" zmierzy się z Udinese (1 maja, godz. 15.00). Bari już na pewno zdegradowane do Serie B Oprócz Boruca, w 34. kolejce Serie A wystąpił również Kamil Glik, który wrócił do pierwszej drużyny po kontuzji mięśnia uda i zajął miejsce Andrei Raggiego. Nie zaliczy jednak tego powrotu do udanych. Jego Bari przegrało z Sampdorią po rzucie karnym 0-1 (gol Nicoli Pozziego). Porażka na San Nicola oznacza, że drużyna Bortolo Muttiego po dwóch latach występów w Serie A już na pewno spada do Serie B, a Sampdoria zyskuje ważne trzy punkty w walce o utrzymanie. Glik dobry dopóki nie opadł z sił Występ Kamila został oceniony na 5,5-6, co nie jest najgorszym rezultatem. Włoscy dziennikarze zauważyli, że o ile w pierwszej połowie Glik grał bardzo pewnie w obronie, o tyle po przerwie było już znacznie gorzej. Przegrywał pojedynki jeden na jeden i bardzo szybko się męczył w momencie, gdy rosło tempo gry. "Próbowaliśmy utrudnić Sampdorii zadanie, ale zawodzi nas skuteczność, marnujemy wiele sytuacji podbramkowych" - powiedział Kamil Glik. "Nie zasłużyliśmy na porażkę. Karny dla Sampdorii był bardzo hojnym gestem sędziego. Mieliśmy świadomość, że nasz los był już przesądzony, ale chcieliśmy opóźnić moment egzekucji. Mam nadzieję, że Bari wróci jak najszybciej do Serie A. Jak będzie wyglądała moja przyszłość? Zostałem wypożyczony, decyzja należy więc do Palermo. Dobrze się czułem w Bari, ale w przyszłym roku chciałbym się również pokazać na mistrzostwach Europy. Muszę się wziąć do pracy" - dodał Polak. Za tydzień "Galletti" ("Koguciki") podejmują Romę (1 maja, 20.45). Na boiskach Serie A nie pojawił się natomiast Błażej Augustyn, który nie dostał powołania do kadry Catanii na spotkanie z Juventusem. Catania zremisowała na wyjeździe ze "Starą Damą" 2-2. W najbliższą niedzielę (1 maja, godz. 15.00) drużyna Diego Simeone zagra z Cagliari.