Derbowy mecz 4. rundy Pucharu Włoch okazał się dobrą okazją dla trenera Chievo Rolando Marana na wypróbowanie kilku piłkarzy, którzy na co dzień znajdują się poza wyjściową "11": Skorzystali na tym m.in. Polacy Paweł Jaroszyński i Mariusz Stępiński, którzy w środę otrzymali szansę gry od pierwszej minuty. Dla pozyskanego latem z Cracovii obrońcy był to zresztą absolutny debiut w dziewiątej drużynie tabeli Serie A obecnego sezonu. Mecz rozpoczął się znakomicie dla drużyny polskiego duetu. Już w ósmej minucie doskonałym podaniem w pole karne popisał się Fabio Depaoli, a weteran włoskich boisk Sergio Pellissier przyjął piłkę na tyle dobrze, że już w pierwszym kontakcie puścił ją obok próbującego interweniować golkipera lokalnego rywala z Werony, po czym spokojnie prawą nogą umieścił ją w siatce gości. Ustawiony na lewej stronie 4-osobowego bloku defensywnego Jaroszyński kilkakrotnie w trakcie całego spotkania popisał się dobrymi dośrodkowaniami spod linii końcowej. Po jednym z nich szansę na strzelenie gola miał Stępiński, ale w 15. minucie uderzył piłkę głową nad poprzeczką. Chievo jednak wyraźnie przeważało, a spore zagrożenie bramce rywali stwarzały przede wszystkim uderzenia z dystansu Serba Ivana Radovanovicia. Wysiłek gospodarzy w 34. minucie zaprzepaścił jednak Luca Garritano. Włoski pomocnik najpierw co prawda dobrze odebrał piłkę rywalowi na linii własnego pola karnego, lecz następnie zamiast ją wybić, to zaczął się kiwać z przeciwnikami i w konsekwencji zabrał mu ją Mohamed Fares. Algierczyk do końca zachował spokój i precyzyjnym strzałem przy dalszym słupku bramki doprowadził do wyrównania. Pierwsza połowa zakończyła się zatem wynikiem 1-1. W drugiej goli nie obejrzeliśmy, chociaż obie drużyny miały swoje szanse. Jedna z nich przypadła Stępińskiemu, lecz w 62. minucie po kolejnym dośrodkowaniu i jego strzale głową piłka odbiła się od francuskiego obrońcy Werony Thomasa Heurtaux i przeleciała obok słupka. Dziesięć minut później wypożyczony z FC Nantes polski napastnik opuścił murawę, a w jego miejsce pojawił się na niej Roberto Inglese. Do końca grał za to Jaroszyński, który cały czas aktywnie pokazywał się kolegom na lewej stronie. Ostatecznie okazało się, że w swoim debiucie Polak rozegrał nawet nie 90, a 101 minut, gdyż po remisie 1-1 w regulaminowym czasie zwycięzcę musiała wyłonić dogrywka. Pod koniec jej pierwszej części trener Chievo zdecydował się jednak zdjąć z boiska również drugiego z polskich piłkarzy. W dogrywce dwie znakomite szanse dla gospodarzy zmarnował Inglese i o awansie do kolejnej fazy Pucharu Włoch rozstrzygnęły rzuty karne. Te rozpoczęły się bardzo źle dla drużyny Chievo, gdyż już w pierwszej kolejce Marco Silvestri obronił uderzenie Pellissiera. Kolejne dziewięć strzałów znalazło już drogę do bramki, a po ostatnim z nich, wykonanym przez Argentyńczyka Bruno Zuculiniego, z wygranej 5:4 w serii jedenastek i awansu do najlepszej "16" Pucharu Włoch cieszyli się piłkarze Hellas Verona. Chievo Werona - Hellas Werona 1-1 (1-1) k. 4-5 Bramki: 1-0 Pellissier (8.), 1-1 Fares (34.) Puchar Włoch: wyniki, terminarz, strzelcy, drabinka