Milik śmiało może mówić o sobie, jak o wielkim pechowcu. Orzeł Adama Nawałki w meczu ligowym Serie A nabawił się dokładnie takiego samego urazu, jaki wykluczył go z gry w październiku 2016 roku. Wówczas Milik też zerwał więzadło krzyżowe, tyle że w lewej nodze. Przy pierwszej kontuzji napastnik już po czterech miesiącach znalazł się w kadrze meczowej Napoli i teraz ma być podobnie, co jest wbrew praktyce niektórych specjalistów z Polski. Zabieg, ponownie przeprowadzony przez profesora Piera Paolo Marianiego, zdaniem fachowca zakończył się sukcesem. Po powrocie do domu, Milik będzie wykonywał ciężką pracę, pod bacznym okiem doktora Alfonsa De Nicoli i podległego mu personelu medycznego SSC Napoli. Milik nadto będzie odwiedzany przez prof. Marianiego, a na co dzień fizjoterapeuci będą kontynuowali szybki proces rekonwalescencji. Doktor De Nicola ma za zadanie podążać ściśle wytyczoną ścieżką rehabilitacji, której metą jest zapowiedź, dotycząca powrotu polskiego napastnika do pełnej sprawności. Otóż Milik ma wrócić na boisko pod koniec lutego. Art