"To uczucie w tym momencie jest niesamowite, nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułem. Zdajesz sobie sprawę, że ciężka praca, jaką wykonywałeś przez ostatnie 20 lat, jest nagradzana" - mówił Polak w wywiadzie, który udzielił serwisowi goal.com. "Czuję się bardzo dobrze, takie nagrody wiele dla mnie znaczą. Oczywiście, piłka nożna to sport zespołowy, ale takie indywidulane nagrody pokazują, że praca, którą osobiście wykonujesz każdego dnia, procentuje. Dla mnie liczba zdobywanych tytułów jest ważna. Bo bez nich wszystkie cele się nie liczą. Jeśli moje własne cele pomagają drużynie zdobywać tytułu, to jest idealnie. Jednak muszę również podkreślić, że nie tylko gole pełnią kluczową rolę, liczą się także asysty. To sprzyja duchowi zespołu" - dodał. Lewandowski w zeszłym sezonie był niesamowity. Zostawał najlepszym strzelcem w każdych rozgrywkach (Bundesliga, Puchar Niemiec, Liga Mistrzów), w których występował. W 47 meczach zdobył 55 bramek i dołożył 10 asyst.Na tym jednak Polak nie zamierza się zatrzymywać. "Zawsze jest miejsce na poprawę. Tak jak długo grasz, musisz pozostawać głodnym. Dostanie się na szczyt jest trudne, ale utrzymanie się na nim, jest jeszcze trudniejsze. Koniec kariery następuje, kiedy patrzysz wstecz i cieszysz się z tytułów, które zdobyłeś" - stwierdził "Lewy". Rodzice Lewandowskiego byli sportowcami. Ojciec Krzysztof, który zmarł 15 lat temu, nie tylko grał w piłkę, ale był przede wszystkim judoką. Mama Iwona grała w siatkówkę."Uprawiałem wiele sportów, oprócz piłki, w których także miałem talent. Nigdy jednak nie czułem do nich tego samego co w przypadku piłki. W odróżnieniu do futbolu, przy innych dyscyplinach byłem czasami zestresowany i zdenerwowany, i wiedziałem, że nigdy nie osiągnę w nich najwyższego poziomu. Zapytałem więc ojca, dlaczego nie miałbym grać tylko w piłkę. Wytłumaczył mi, że wciąż nie rozumiem, dlaczego inne sporty są przydatne. Powiedział mi: 'pewnego dnia zrozumiesz, że to jest dla twojego dobra'. Miał rację. Uprawiałem dużo gimnastyki, żeby popracować nad swoją giętkością. To procentuje do dzisiaj. Dlatego jestem nieskończenie wdzięczny mojemu ojcu, że mi to uświadomił" - powiedział Robert. Pawo