Lewandowski na gali w Paryżu pojawił się z żoną Anną. Oboje w wieczorowych kreacjach przykuwali uwagę fotoreporterów.Po głoszeniu wyników "Lewy" miał prawo czuć się rozczarowany. Sam zainteresowany zapewnił jednak, że podchodzi do tego z przymrużeniem oka. Czy Robert robi dobrą minę do złej gry? - zapytał wysłannik serwisu "Łączy nas piłka" żonę kapitana Orłów."Myślę, że nie. To jest skromny chłopak, bardzo pracowity" - odpowiedziała Anna Lewandowska. "Jestem bardzo dumna, że tutaj jesteśmy i że mogę wspierać mojego męża, który zdobył ósme miejsce. Mam nadzieję, że za rok będzie wyżej. Robert naprawdę jest tytanem pracy" - podkreśliła.Trzy lata temu "Lewy" w dosadny sposób skomentował na Twitterze fakt, że zabrakło go w najlepszej "10" nominowanych do "Złotej Piłki". Lewandowski napisał wówczas: "Le cabaret".Czy snajpera Orłów nie kusiło, żeby znów zamieścić komentarz? "Nie. Są czasami niespodzianki. Mniejsze, większe i można o tym dyskutować, kto powinien wygrać. Tak naprawdę to jest coś ekstra. Wiadomo, że ambicje są, żeby wygrywać nie tylko na boisku, ale także poza nim. Jednak do niektórych rzeczy trzeba podchodzić z uśmiechem na twarzy" - zaznaczył Lewandowski. RK