Wyniki poniedziałkowych badań przesądziły sprawę. Na tej podstawie podjęto decyzję, że z powodu naciągnięcia mięśnia dwugłowego lepiej nie szafować siłami Lewandowskiego. Poważne kontuzje nadal omijają szerokim łukiem snajpera Bayernu i gwiazdora reprezentacji Polski, ale podejmowane ryzyko w klubie i posyłanie piłkarza do gry na wszystkich frontach, jest igraniem z losem. Wie o tym sam "Lewy", który zabrał głos na łamach "Sport Bild", formułując te wymowne słowa. "Ten sezon jest dla mnie naprawdę trudny. W każdym meczu Bayernu i reprezentacji gram po 90 minut. W tej chwili nie ma innej opcji. Nie mam zmiennika na moją pozycję. Chciałbym trochę odpocząć". Problem z zaakceptowaniem obecnej sytuacji ma prezes PZPN-u Zbigniew Boniek, który był gościem programu "Cafe Futbol" na antenie Polsatu Sport. Szef związku również podnosi argument, że "Lewy" jest eksploatowany do granic wytrzymałości. "Nie można tak grać. Robert nigdy nie miał żadnej kontuzji, zaczął 29. rok życia, czyli te mięśnie, prędzej czy później, mogą... Dlatego Robert musi zacząć się troszeczkę mądrze zarządzać. Ekonomia sukcesu" - podkreślił Boniek. W tej sytuacji prezes związku nie zamierzał być dyplomatą i głośno powiedział to, co wielu osobom z otoczenia piłkarza, w tym jemu samemu, nie wypada powiedzieć publicznie. "Wobec tego powiem tak: jeśli to jest niegroźna kontuzja, to niech sobie ‘dychnie’. Odpocznie miesiąc, czy dwa tygodnie, przyjdą święta... Jednak Robert jest tak silny fizycznie, psychicznie i zdrowy, że za kilka dni będzie gotowy" - stwierdził prezes. Art