PZPN dostał od rządu dotację 130 mln zł na poprawę warunków szkolenia piłkarskiej młodzieży w Polsce. Jak podaje portal "Weszło", w 2020 roku do szkółek ma trafić 35 milionów złotych, rok później suma ta wzrośnie do 45 milionów złotych, a w 2022 roku - do 50 milionów złotych. Michał Białoński, Interia: Dostał pan gigantyczną dotację na szkolenie, pewnie jest pan cały w skowronkach? Zbigniew Boniek, prezes PZPN-u: Dotacja rządu to bardzo fajna pomoc, która świadczy o tym, że w szkoleniu zrobiliśmy coś konkretnego. Czasami słyszę i niechętnie się do tego odnoszę, że u nas szkolenie leży. Tymczasem niemal natychmiast po naszym przyjściu do PZPN-u unormowaliśmy te sprawy. Zdecydowaliśmy, kto, w jakim wieku, w jakim systemie gra, na jakim boisku. Ogłosiliśmy, jakim systemem grają dzieci w wieku sześciu lat, a jakim w wieku ośmiu. To wszystko jest ustalone. Natomiast nie mylmy pewnych pojęć, w wypadku tej dotacji nie chodzi o szkolenie jako takie. Kiedyś, w dawnych czasach było tak, że do klubu szło się w wieku 12 lat i każdy szedł pod upatrzony z góry adres, bo wcześniej podwórko, WF i szkoła zweryfikowały jego umiejętności. Dzisiaj mówimy o akademiach, o zajęciach wprowadzających, gdzie piłką zarażane są dzieci w wieku od sześciu do 12 lat. Teraz, nie mając do dyspozycji podwórka, ośrodka, w którym ze sobą młodzi rywalizują, a poprzez to poprawiają swoją ruchliwość, zwinność i szybkość, musimy tworzyć akademie od sześciu do 12 lat. My jako PZPN przygotujemy certyfikacje tych akademii, a beneficjentem ich pracy będzie cała polska młodzież i cały nasz sport. Aby uzyskać odpowiednią certyfikację, to trzeba być dobrze przygotowanym i spełnić surowe warunki. Dlaczego z trenowania piłki przez dzieci mają czerpać korzyści inne sporty? - Podejrzewam, że piłce w późniejszym wieku poświęci się jakieś 10 procent adeptów naszych akademii. Ci, którzy będą na przykład szybko biegać, ale piłka przy nodze będzie im przeszkadzała, przeniosą się na lekkoatletykę. U nas nabiorą sprawności, zarażą się sportem, rywalizacją. Najczęściej jest tak, że to rodzice zapisują dziecko na piłkę i dają mu adres, na ogół nawet nie wiedzą czy ono chce w piłkę grać. Czy sześciolatek woli boks, hokej, szachy, tego nawet nie wiemy. Mama go prowadzi na piłkę, więc ją trenuje, a dopiero później, gdy pociecha nabiera świadomości, w wieku 12-13 lat, zaczyna dokonywać własnych wyborów. Beneficjentami pracy akademii będą wszyscy, całe społeczeństwo. Dzieci będą silne, zdrowe, przygotowane do uprawiania każdego sportu. Będą przygotowanego do tego, aby pójść uprawiać piłkę w klubach, bo właściwe szkolenie piłkarskie odbywa się właśnie w nich. Na czym będzie polegało certyfikowanie akademii? - To, czy akademia dostanie certyfikat złoty, srebrny czy brązowy będzie zależeć od warunków, jakie przygotuje - głównie chodzi o liczbę boisk i wykwalifikowanych trenerów. Za projekt odpowiada Magdalena Urbańska - dyrektor departamentu ds. piłki amatorskiej. W każdym województwie mamy kwalifikatorów. To oni będą oceniać akademie, które zgłoszą się po certyfikat, a co za nim idzie, po dofinansowanie. Natomiast nie zapominajmy jednej rzeczy - to są bardzo dobrze zainwestowane pieniądze. W prewencję, zapobieganie otyłości i wadom postawy u dzieci. To nie będą środki, które wzbogacą PZPN, one spowodują poprawę warunków w akademiach, które pracują z dziećmi i młodzieżą do 12 lat. Ci, którzy szkolą szesnastolatków nic nie dostaną z tego projektu. Wszędzie na świecie szkolenie odbywa się w klubach. Akurat za plany, koncepcje rozwoju młodzieży w piłce, w Polsce odpowiada PZPN. Dlatego wprowadziliśmy Pro Junior System, Letnią i Zimową Akademię Młodych Orłów, Mobilną AMO, Centralne Ligi Juniorów. Dzisiaj naszym największym problemem jest liczba akademii, które zajmują się dziećmi w wieku 6-12 lat w sposób profesjonalny, zgodny z zasadami, poprawiając sprawność tych dzieciaków. Czy dzięki tej dotacji podstawa piramidy szkoleniowej się zwiększy, a akademie będą brały mniejsze opłaty od rodziców? - Dzisiaj, gdy rodzic chce zaprowadzić dziecko, to sam wybiera akademię i idzie trochę w ciemno. Wkrótce już będzie miał dokładną wiadomość, czy dana akademia posiada certyfikat złoty, srebrny, brązowy, czy w ogóle go nie posiada. To tak samo jak chcesz nauczyć dziecko języka angielskiego. Możesz je posyłać na lekcję do samozwańczego specjalisty, albo do uznanej akademii językowej, z dobrą renomą i historią. Tak samo będzie u nas - rodzic będzie wiedział, na jaką odznakę zasłużyła akademia, bo posiada takie, a nie inne warunki. Ile docelowo ma być akademii? - Dziś jest ich sporo, bo funkcjonują inicjatywy prywatne, jak również te, działające przy klubach. Mówimy jednak o przedstartowym przygotowaniu dzieci w wieku 6-12 lat, mamy ponad trzy tysiące ośrodków, które parają się taką działalnością. To jest dość dobry biznes na przetrwanie dla wielu ludzi. My jednak nie chcemy rozdać trzech tysięcy certyfikatów, bo wówczas pieniądze się rozejdą i nikt tego specjalnie nie odczuje, aby móc znacząco poprawić warunki szkolenia. To ile akademii dostanie wsparcie? - Gdybyśmy mieli w kraju 500 akademii dla dzieci od sześciu do 12 lat, to wyjdzie po 31 na każde województwo. Oczywiście, w mniejszym województwie będzie ich kilkanaście, a w większym może nawet 50. To w zupełności wystarczy. Ale to są na razie luźne dywagacje, liczby ostateczne mogą być inne. Co można zrobić, aby dzieci zyskiwały lepszą edukację piłkarską, także w szkołach, na WF-ach? - Nauczyciele, którzy kończą studia, często - oprócz ich podstawowej specjalizacji - szkolą się w zakresie prowadzenia WF-ów. Jeżeli jakaś szkoła podstawowa chce postawić na piłkarskie WF-y, my jesteśmy w stanie wyszkolić jej nauczycieli i wyposażyć ich w darmowy sprzęt do uprawiania piłki nożnej. Przykładowo, w krakowskiej Nowej Hucie z 18 szkół podstawowych trzy zechcą postawić na piłkę. Każdego nauczyciela przeszkolimy za darmo, damy mu narzędzia, książki, pokażemy, jak taka lekcja wprowadzenia w piłkę nożną powinna wyglądać. Ile szkół się zgłosiło po taką pomoc? - Na razie projekt jest w Ministerstwie Edukacji Narodowej. MEN pyta, ile musiałoby zapłacić. Odpowiadamy, że wszystkie koszty bierze na siebie PZPN. Na dzisiaj nie ma odzewu. Natomiast to są dobre kierunki rozwoju. Dzisiaj jest Dzień Kobiet, a kobieca reprezentacja uczciła go świetnie już przedwczoraj, docierając do finału Algarve Cup. - Nie jest przypadkiem, że w piłce kobiecej zrobiliśmy niesamowity krok do przodu. Najlepsze zawodniczki cały czas jeżdżą z nami na zgrupowania kadr do lat 15, 17, 19, natomiast jeśli nie powstaną dobre struktury klubowe, to będzie wielka strata, bo te dziewczynki garną się do piłki niesamowicie. One chcą grać w piłkę i pozwólmy im to robić! A ktoś zabrania? - Nie o to chodzi, że zabrania. Na całym świecie są sekcje kobiece piłki nożnej. Mają je: PSG, Real, Barcelona, Borussia Dortmund, Olympique Lyon - wszystkie najważniejsze kluby. Tylko w Polsce tego nie ma. Utrzymanie całej kobiecej sekcji w roku kosztowałoby tyle, ile sprowadzenie jednego przeciętnego obcokrajowca, który po roku-dwóch na ogół znika bez śladu i klub nie ma z niego żadnej korzyści. Postawienie na sekcje kobiece byłoby sporym skokiem do przodu kulturowym i społecznym. Gorąco zachęcam kluby, aby to robiły. Ostatnio rozmawiałem z szefem Mobilnej Akademii Młodych Orłów w Małopolsce - Jackiem Matyją, który był zachwycony pomysłem MAMO i jest przekonany, że za kilka lat będą z tego owoce dla seniorskiej piłki. - MAMO podróżuje po całym województwie, od powiatu do powiatu, w składzie trzech-czterech trenerów i przez cały dzień prezentuje treningi, propaguje materiały. Nasi fachowcy organizują też jeden trening dla najzdolniejszych młodych piłkarzy z danego regionu. Przy okazji wyławiają największe perełki, umieszczają je w naszej bazie i w ten sposób dany talent pozostaje pod naszą stałą opieką, później trafia do kadr młodzieżowych, informacje na temat jego rozwoju są na bieżąco aktualizowane. Mobilne Akademie funkcjonują dobrze, na rozwój tego typu pomysłów potrzeba czasu. Proszę mnie dobrze zrozumieć - takie akcje nie spowodują, że my za kilka lat zostaniemy mistrzami świata. Chodzi natomiast o zachowanie ciągłości szkolenia, ożywienia go na samym dole, zarażania piłką najmłodszych. Po to wprowadzamy te wszystkie inicjatywy. Rozmawiał: Michał Białoński