- "Zabił" nas pierwszy gol. Po nim wszyscy piłkarze stracili wiarę w to, że uda nam się osiągnąć korzystny wynik - powiedział Beenhakker. - Pierwszą połowę zagraliśmy nie tak, jak sobie założyliśmy, dlatego w drugiej dokonałem dwóch zmian i kiedy nasza gra już wyglądała lepiej Jurkowi przytrafił się głupi błąd i straciliśmy gola. Kolejne bramki były już tylko konsekwencją utraty tej pierwszej - ocenił sobotni mecz holenderski szkoleniowiec. Jeden z dziennikarzy zadał selekcjonerowi pytanie: Czy wystawienie Jerzego Dudka w pierwszym składzie było jego suwerenną decyzją? Pytanie to rozwścieczyło Beenhakkera, który mocno stanął w obronie bramkarza Liverpoolu. - Nie rozumiem tego pytania. Co pan ma na myśli? To jest chamskie pytanie. Czego wy oczekujecie, że tak dobrego bramkarza, z takimi wielki osiągnięciami, za którym cała Polska płakała, że nie jedzie na mundial, mam odstawić na bok?! Jurkowi należy się więcej szacunku, a o tym czy zagra w środę zdecyduję sam po kolejnych dniach treningu - podkreślił stanowczo Beenhakker. - Wiedzieliśmy, że aby wygrać w Polsce, trzeba zagrać bardzo dobrze, uważnie i skutecznie. I to nam się dzisiaj udało. Zwycięstwo na początku eliminacji z tak trudnym rywalem jak Polska bardzo nas cieszy, bo przed meczem na pewno nie uchodziliśmy za faworytów. Trzy punkty są bardzo istotne, ale to dopiero pierwszy etap bardzo długiej i trudnej drogi. Przed nami jeszcze wiele przeszkód do pokonania, by zrealizować cel, jakim jest awans do mistrzostw Europy. Grupa, w której gramy, jest bardzo wyrównana, bardzo trudna i na pewno jeszcze nie raz zdarzą się niespodzianki - skomentował trener Finlandii Roy Hodgson. <a href="http://sport.interia.pl/gal?photoId=290348&tytulGal=Litmanen+katem+Polak%F3w%21&galId=7396&nr=1">Zobacz galerię zdjęć z meczu Polska - Finlandia</a> Paweł Pieprzyca, Andrzej Łukaszewicz; Bydgoszcz