Prusik przyznał, że liczył w meczu na znacznie lepszy wynik, a przede wszystkim na znacznie lepszą grę polskiej reprezentacji, zwłaszcza że zagrała niemal w optymalnym składzie. - Nie było co prawda Lewandowskiego i Błaszczykowskiego, ale pozostali zawodnicy z klubów zagranicznych stawili się w komplecie. Zagraliśmy w prawie optymalnym składzie, ale nie było widać tego w grze. Wyglądało to tak samo, jak gdybyśmy grali w składzie krajowym. Spodziewałem się znacznie więcej, zwłaszcza że rywal nie był z najwyższej półki i niczym nas nie zaskoczył, bo zagrał tak, jak się można było spodziewać - dodał. Dalej były zawodnik Śląska Wrocław zwrócił uwagę, że jak na razie zmiana selekcjonera nic nie dała, bo polska reprezentacja ma te same problemy co za czasów Waldemara Fornalika. - Jest nowy selekcjoner, ale mankamenty są te same, co były wcześniej. Przede wszystkim gra w obronie, gdzie popełniamy nadal te same błędy. Druga sprawa, to brak sytuacji bramkowych. Jeżeli się ich nie stwarza, to trudno myśleć o zdobyciu gola i wygranej. Graliśmy za wolno i zbyt schematycznie. Nie było elementu zaskoczenia, jakiegoś pomysłu, który by wychodził poza szablony - analizował Prusik. Według niego selekcjoner Adam Nawałka może zacząć się niepokoić, bo teoretycznie do pierwszych meczów o punkty jest dużo czasu, ale w praktyce jest go bardzo mało, a zespół nie robi postępów. - Pierwszy ważny mecz eliminacji z Niemcami gramy w październiku, a więc za osiem miesięcy. Ale problem w tym, że teraz nie ma już długich zgrupowań i tych spotkań, gdzie będzie można razem popracować, coś poprawić, będzie niewiele. Czas nieubłaganie ucieka, a jak pokazał mecz ze Szkocją, dalej trzeba robić selekcję i szukać nowych rozwiązań, bo na ten moment nie wygląda to dobrze - zauważył. Prusik przyznał, że zdziwiony był niektórymi pomeczowymi wypowiedziami piłkarzy. - Zaskoczyło mnie samozadowolenie niektórych zawodników. Skoro w ich opinii nie było tak źle, a nawet było dobrze, to dlaczego to Szkoci cieszyli się z wygranej, a nie my. Jeżeli nie zmieni się podejście samych piłkarzy, możemy mieć wielkie problemy w eliminacjach do Euro, a przecież nie trafiliśmy na jakichś bardzo wymagających rywali - powiedział. Były kapitan reprezentacji odniósł się też do atmosfery na trybunach na Stadionie Narodowym. - Chociaż było dużo kibiców, to trochę brakowało mi głośnego dopingu. To wynikało jednak z tego, co się działo na boisku. Jedna, dwie fajne podbramkowe sytuacje poniosłyby widownię. Na boisku był jednak marazm i takie też były trybuny - zakończył.