O decyzji prezesa PZPN informowaliśmy w artykule Zbigniew Boniek już postanowił, co dalej z Fornalikiem Po fatalnej porażce z Ukrainą krytyka spadła i na piłkarzy, i na selekcjonera. Nastrojów nie poprawiło, bo poprawić nie mogło, 5-0 ze słabiutkim San Marino. Traf chciał, że inne wyniki w "polskiej" grupie eliminacji MŚ 2014 tak się ułożyły, że szanse "Biało-czerwonych" na wyjazd na mundial do Brazylii w dalszym ciągu są realne. Nie wszyscy jednak tak uważają. Były znakomity bramkarz reprezentacji Polski Jan Tomaszewski w wywiadzie dla INTERIA.PL mówił, że przegrywając z Ukrainą straciliśmy na 99,5 procent szanse na awans.Wiary nie stracił jeszcze kolega z boiska Tomaszewskiego Henryk Kasperczak. "Nie panikujmy. Awans, mimo że się oddalił, nadal jest bardzo realny" - powiedział doświadczony szkoleniowiec na łamach tygodnika "Piłka Nożna".Fornalikowi głównie wytykano dużą liczbę zmian w wyjściowym składzie w porównaniu do choćby dobrego w wykonaniu Polaków spotkania z Anglią (1-1). Od tego momentu "Biało-czerwoni" zamiast piąć się w górę, zdecydowanie obniżyli loty. Porażki z Urugwajem, Irlandią i Ukrainą są tego najlepszym dowodem. Na dodatek atmosfera w kadrze daleka jest od ideału i nie widać perspektyw, żeby to się szybko zmieniło.Kryzys w reprezentacji dostrzega także Kasperczak. "Drużyna nie gra płynnie, akcje nie zazębiają się, nie widać lidera w naszej drużynie. Nie tego się wszyscy spodziewaliśmy, również po trenerze Fornaliku. Wszystko miało być pod kontrolą, tymczasem przed każdym kolejnym meczem obserwowaliśmy po pięć, sześć zmian w wyjściowej jedenastce. To niby skąd miała się brać stabilizacja? Trener wie, że popełnił błędy, więc dobrze, że miał odwagę się do nich przyznać" - podkreślił twórca sukcesów Wisły Kraków. Decyzją Zbigniewa Bońka Fornalik zyskał trochę czasu, ale mecz z Mołdawią urasta do rangi być albo nie być dla tej reprezentacji i obecnego selekcjonera.