"Jesteśmy u siebie!!!!" - wrzeszczało kilkadziesiąt osób na malowniczej Rua Augusta. - Wielu z nas przyjechało z Irlandii, z Anglii. Specjalnie dla chłopaków Beenhakkera układałem sobie urlop już w kwietniu - tłumaczył nam 40-latek z Warszawy. Portugalczykom nie przeszkadzały harce Polaków. Nie było zaczepek. Dopiero na półtorej godziny przed meczem cała Portugalia via telewizję RTP mogła zobaczyć, jak policja wyprowadza ze stadionu blondwłosego młokosa z irokezem na głowie. Honor Polaków uratował Grzegorz Mielcarski, który za moment, płynnym i czystym portugalskim, aż cmokali tutejsi dziennikarze, tłumaczył fenomen Leo Beenhakkera. Ku naszemu zaskoczeniu na stadionie nie było kompletu kibiców! Sobota, idealna pora i pogoda (20 stopni C), a wiele trybun raziło pustkami. Biało-czerwoni nie zawiedli. Przywieźli dziesiątki flag. M.in. Lubliniec, Syców, Chrobry Głogów, Lubin, Kwidzyń, Mogilno, Sosnowiec, Pabianice, Skała, Gdynia, Łódź Bałuty. Oj było tego! Michał Białoński, Lizbona