Może mieliśmy zbyt wygórowane oczekiwania, ale moim zdaniem drużynę narodową przerosła presja wielkiej imprezy. Utrzymanie prowadzenia w meczu otwarcia Euro 2012 przeciw Grecji, przy grze w przewadze liczebnej, nie wydaje się nawet z perspektywy czasu misją nie z tej ziemi. Odgrzewanie emocji z przełomu czerwca i lipca nie ma już najmniejszego sensu, zastanawiając się nad wyborem gracza roku w Polsce, wypada określić tego, który był najmniej przegrany w finałach mistrzostw Europy. Ja postawiłbym na kapitana drużyny Kubę Błaszczykowskiego: w trzech meczach turnieju zaliczył gola i asystę. Dla skrzydłowego Borussii Dortmund rok 2012 był dobry, a nawet w jakimś stopniu przełomowy. Mimo iż wchodził w niego z postanowieniem opuszczenia klubu, w którym był rezerwowym. Od ofensywnego zawodnika rozgrywającego swój piąty sezon w Borussii Juergen Klopp miał prawo wymagać zdecydowanie więcej. Zespół z Dortmundu wyrastał na gwiazdę Bundesligi, Błaszczykowski miał dwa wyjścia: albo urosnąć razem z nim, albo szukać szans gdzie indziej. Zamiast robić wiatr w miejscach boiska odległych od tych, w których rozstrzygają się mecze, odważył się wejść w pole karne, by tam robić użytek ze swojej szybkości i techniki. Do końca sezonu zdobył aż sześć bramek w Bundeslidze, zaledwie o dwie mniej niż w czterech poprzednich latach. Jesienią trafił do siatki już 5 razy, będąc czwartym strzelcem zespołu po Lewandowskim, Reusie i Goetze. To chyba w jakimś stopniu odzwierciedla miejsce Polaka w klubie z Dortmundu. W 2012 roku Kuba nauczył się wykorzystywać swój potencjał, zmieniając się w gracza europejskiej klasy. Nawet podczas nieszczęsnego Euro 2012 spisał się przyzwoicie, co jednak nie wystarczyło drużynie, by osiągnąć sukces. Rzadko zdarzały mu się mecze słabe i beznadziejne, dla drużyny narodowej zdobył 4 gole, więcej niż ktokolwiek inny. Problemem 27-letniego skrzydłowego jest następny krok. Wydaje się, że skrzydłowy Borussii ociera się o szczyt swoich możliwości i kolejnego jakościowego skoku wprzód już nie wykona. Jeśli sił i środków wystarczy mu na utrzymanie obecnego statusu, to już będzie bardzo dużo. Dlatego mimo wszystko wyżej oceniłbym dokonania Roberta Lewandowskiego, któremu rok 2012 przyniósł klęskę na Euro, ale też status wschodzącej gwiazdy europejskiej piłki. Od czasów Zbigniewa Bońka tylko Jerzy Dudek dorobili się tak eksponowanej pozycji na futbolowym rynku. To jest piłkarz rozpoznawalny dla największych tuzów z Jose Mourinho i Aleksem Fergusonem, bez względu na to, ile prawdy jest w informacjach, że latem będzie pracował u tego drugiego. Wiosną Lewandowski zdobył zwycięską bramkę w starciu z Bayernem, co zapewniło Borussii obronę tytułu mistrzowskiego. W prestiżowym finale Pucharu Niemiec pokonał Manuela Neuera trzykrotnie, Bawarczycy zostali pobici 5-2 zaledwie tydzień przed finałem Champions League na Alianz Arena. W tej edycji Ligi Mistrzów Polak jest odkryciem rozgrywek, tak jak jego klub. Wśród największych atutów mistrza Niemiec trener Szachtara Donieck, rywala Borussii w 1/8 finału, wymienia właśnie polskiego napastnika. 24-letni Lewandowski wydaje się piłkarzem, który może grać tylko lepiej, a szczytu jego możliwości nie sposób określić. Od dekad w naszej piłce nie było napastnika, który mógłby znaczyć w europejskim futbolu tak wiele. Jego poprzednicy, bez względu na skalę talentu, zatrzymywali się na zespołach przeciętnych. On mógłby grać w Realu Madryt, Bayernie, Manchesterze, trudno wymyślić klub, gdzie z całą pewnością nie dałby sobie rady. To wielka, frapująca zagadka, ile zdoła osiągnąć chłopak, który niewiele ponad pięć lat temu zostawał królem strzelców w III lidze? Trzecie miejsce na podium najlepszych polskich piłkarzy w 2012 roku zarezerwowałbym dla Łukasza Piszczka. Bezdyskusyjnie jest dziś jednym z najlepszych prawych obrońców w europejskiej piłce, czego niestety zazwyczaj nie udaje mu się potwierdzać w drużynie narodowej. Jeszcze dwa lata temu mecz przeciw Franckowi Ribery’emu z Bayernu traktował jak wielką przygodę i naukę, dziś stało się to dla niego codziennością. W Champions League radził sobie z Cristiano Ronaldo. Powody do kompleksów, rozpamiętywanie trudnych początków w Hercie Berlin, to już dla Piszczka zamierzchła przeszłość. Dokonania trójki z Dortmundu sprawiają, że tym razem wybór piłkarza roku w Polsce jest czymś odrobinę więcej niż lokalną zabawą w kraju od niepamiętnych czasów leżącym na peryferiach wielkiej piłki. O ile jednak goręcej i zacieklej debatowalibyśmy nad plebiscytem po awansie reprezentacji do ćwierćfinału Euro 2012. Tego sukcesu ponad stan miniony rok postanowił nam poskąpić. Autor: Dariusz Wołowski <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=2421744">Dyskutuj z autorem na jego blogu</a> <a href="http://sport.interia.pl/pojedynki/bitwy/ranking,pId,1762">Wybierz najlepszego polskiego piłkarza 2012 roku!</a> <a href="http://sport.interia.pl/pojedynki/bitwy/ranking,pId,1762"></a><a href="http://www.podsumowanieroku.pl/">Weź udział w plebiscycie i wybierz najważniejsze wydarzenie 2012 roku!</a>