- Tak złej gry jak w meczu z Finlandią nie dopuszczaliśmy nawet w najgorszych koszmarach. Jechaliśmy do Bydgoszczy z nadzieją, a okazało się, że było tragicznie - dodał Kaczmarek. - Leo Beenhakker powiedział we wtorek na odprawie: wszystko zaczyna się w głowie. Jak nie ma charakteru, ochoty do poświęcania się i walki, to się wygrać nie da. Taka jest ta nasza słowiańska dusza, że jak poczujemy wyższość nad przeciwnikiem, to jesteśmy na dobrej drodze do samozniszczenia. Beenhakker już to wie i nie chce przeżyć czegoś podobnego drugi raz. Jemu jest przykro i wstyd tak samo jak nam wszystkim. On żyje tą drużyną 24 godziny na dobę, obiecywał spektakl, a wyszła parodia futbolu - stwierdził asystent selekcjonera. Okazją do rehabilitacji będzie środowy meczu z Serbią na Łazienkowskiej w Warszawie (początek o godz. 20.30). Kaczmarek zapowiada zmiany w składzie w porównaniu do meczu z Finami. Ewentualna porażka z Serbią postawi polski zespół w bardzo trudnej sytuacji w eliminacjach ME'2008, ale także może być początkiem końca obecnego sztabu szkoleniowego. - W Bydgoszczy stała się rzecz straszna, ale jest jeszcze trzynaście meczów. Polacy nieraz w historii podnosili się w beznadziejnych sytuacjach. Pocieszamy tym Beenhakkera, a on mówi piłkarzom: mecz z Serbią to próba waszych charakterów, okazja do odsunięcia od siebie wspomnień. Wszyscy się cieszymy, że próba przyszła tak szybko, bo czekać z takim brzemieniem miesiąc to dopiero byłby dramat. Na miejscu naszych szefów z PZPN uzbroiłbym się w cierpliwość. Jak ma pan czterokonny zaprzęg z woźnicą i jeden koń zaczyna kuleć, to kogo pan zmienia? Woźnicę? - zakończył Kaczmarek.