Jedyną nową twarzą w kadrze Nawałki jest Artur Sobiech. - Po ostatnich udanych występach może coś dać tej reprezentacji. Spisuje się bez zarzutu, zna kadrowiczów, a jeśli będzie zdrowy i utrzyma formę, może nam tylko pomóc - przekonuje w rozmowie z Interią Wojciech Kowalewski. Napastnik Hannoveru wrócił do reprezentacji po ponad dwóch latach. Ostatni raz wystąpił w kadrze w spotkaniu towarzyskim przeciwko Danii w sierpniu 2013 roku, jeszcze za kadencji Waldemara Fornalika. Wówczas spędził na boisku jedynie 12 minut, a na długo wypadł z kręgu zainteresowań selekcjonera. Głównie przez ciągłe problemy z kontuzjami. Co chwilę napastnik zmaga się z urazami, a choć w Hanowerze w niego wierzą, wciąż nie może pokazać pełni możliwości. Rozgrywki 2015/2016 mają być dla niego przełomowe. W tym sezonie Sobiech spędził na boisku 146 minut. W tym czasie zdobył dwie bramki (w ostatnim meczu z Borussią) i w tej chwili jest najskuteczniejszym zawodnikiem w zespole. Trochę niżej stoją akcje Melvuta Erdinca - głównego rywala Sobiecha do miejsca w składzie. Po dobrym występie przeciwko Borussii Dortmund, Polak może na stałe wskoczyć do wyjściowej jedenastki. To dobrze wróży nie tylko samemu piłkarzowi, ale też reprezentacji. Dla Sobiecha to ostatni dzwonek, by załapać się do kadry na mistrzostwa Europy we Francji. Oczywiście, o ile Polacy wywalczą awans. Zgrupowanie przed meczami ze Szkocją i Irlandią ma dać odpowiedź, czy napastnik pasuje do koncepcji Nawałki. - Selekcjonerowi zostały dwa najważniejsze mecze. Nie ma co kombinować - krótko podsumowuje powołania z klubów zagranicznych Kowalewski. Poza Sobiechem kadra nie zaskakuje personalnie. Selekcjoner postawił na sprawdzonych graczy, którym ufa po dobrych występach w eliminacjach Euro 2016. Stąd też miejsce w składzie dla: Thiago Rangela Cionka i Piotra Zielińskiego. Ich obecność w kadrze jest dyskusyjna, ale Nawałka niezmiennie powołuje tych graczy, bo być może nie tylko ceni ich umiejętności, ale też cechy charakteru. - Ufa tym ludziom, jest na dobrej drodze do awansu, więc nie ma co szukać dziury w całym - uważa Kowalewski. Pytanie tylko, czy selekcjoner wciąż będzie szukał nowych graczy, czy zamknął się na niektóre nazwiska? 13 lat temu Jerzy Engel tuż po awansie na mistrzostwa świata ogłosił, że "selekcja jest już zakończona". Selekcjoner nie szukał nowych zawodników, którzy mogliby wnieść wartość dodaną do drużyny. Postawił na graczy, którzy wywalczyli awans, ale lekko wypalonych. Uzupełnił 23-osobowy skład kilkoma zawodnikami z polskiej ligi - Maciejem Żurawskim, Pawłem Sibikiem czy Arkadiuszem Głowackim. Jak to się skończyło, doskonale pamiętamy. Z drugiej strony, Paweł Janas przed mistrzostwami świata w Niemczech, zbyt bardzo zamieszał składem. W ostatniej chwili zdecydował, że na turniej nie pojadą m.in. Jerzy Dudek i Tomasz Frankowski. Również taki pomysł okazał się chybiony. - Myślę, że pierwszy okres selekcyjny rozpoczął się tuż przed startem eliminacji, a drugi zacznie się tuż po ich zakończeniu. Nawałka ma już jednak sprawdzoną grupę, która na razie spełnia oczekiwania - ocenia Kowalewski. Wydaje się, że Nawałka próbuje znaleźć złoty środek. Co zgrupowanie, powołuje jednego lub dwóch nowych zawodników. Na razie przynosi to dobre skutki, bo jesteśmy wiceliderem naszej grupy eliminacyjnej i lada dzień moment możemy świętować awans na kolejny duży turniej. - Najważniejsze, by wszyscy gracze byli zdrowi. Jeśli będą omijać ich kontuzje, a grupa, którą powołał Nawałka, nie zmieni się do meczów ze Szkocją i Irlandią, powinno być dobrze. Bo przecież ci gracze to podstawa tej reprezentacji - dodaje Kowalewski. Dodatkowo, nie ma co wchodzić w kompetencje szkoleniowca. Jego decyzje do tej pory się sprawdzały, więc należy mu zaufać. Wciąż jesteśmy na pozycji premiowanej awansem. Byle tylko, jak w przypadku Engela, selekcja nie skończyła się zbyt szybko. Inna sprawa, że Nawałka wychodzi ze słusznego założenia, że przed kluczowymi meczami nie ma co zbyt wiele mieszać. Trzon drużyny jest zbudowany, kadra wierzy w swoje możliwości, więc nie trzeba prawie nic zmieniać. Prawie, bo po kolejnej serii gier liczymy jednak na jedną, ale istotną zmianę - przestańmy być pretendentem do awansu, a wreszcie cieszmy się z promocji na Euro 2016. Bramkarze: Artur Boruc (AFC Bournemouth) Łukasz Fabiański (Swansea) Wojciech Szczęsny (AS Roma) Przemysław Tytoń (VfB Stuttgart) Obrońcy: Thiago Rangel Cionek (Modena FC) Kamil Glik (Torino FC) Artur Jędrzejczyk (FK Krasnodar) Paweł Olkowski (FC Koeln) Łukasz Piszczek (Borussia Dortmund) Łukasz Szukała (Osmanlispor FK) Pomocnicy: Jakub Błaszczykowski (Fiorentina) Kamil Grosicki (Stade Rennais) Maciej Rybus (Terek Grozny) Grzegorz Krychowiak (Sevilla FC) Piotr Zieliński (Empoli FC) Napastnicy: Arkadiusz Milik (Ajax Amsterdam) Robert Lewandowski (Bayern Monachium) Kamil Wilczek (Carpi FC 1909) Artur Sobiech (Hannover 96) Autor: Łukasz Szpyrka