Powinno się ich ukarać czy pogratulować? Mariusz W. oraz Adam Dziewulak bawili kibiców, czekających na mecz Polska - Anglia na stadionie oraz przed telewizorami, wyścigami z ochroniarzami. Zabawa kosztowała ich dwa dni aresztu, koszty postępowania sądowego oraz dwuletni zakaz stadionowy. Sąd zdecydował o zawieszeniu postępowania karnego wobec nich na rok. Postępowanie w sprawie trzeciego kibica, którego sprawa była dziś rozpatrywana, zostało umorzone. Mariusza S. zatrzymano zanim udało mu się wbiec na boisko. Do zdarzenia doszło podczas oczekiwania na decyzję w sprawie spotkania Polska - Anglia. Z powodu opadów deszczu murawa nie nadawała się do gry, a spotkanie przeniesiono na środę. Zanim decyzję ogłoszono, kibice wbiegli na murawę i urządzili sobie wyścigi z ochroną. Adam Dziewulak mówił w sądzie, że żałuje swojego postępowania. Po zakończeniu rozprawy żartował, że może powtórzy swój wyczyn za rok, podczas rewanżu z Anglią na Wembley. W obronie kibiców stanęli użytkownicy internetu. Na Facebooku powstały ich fanpage, do których zapisało się ponad 70 tysięcy użytkowników. Zanim sąd rozpatrzył sprawę, głos w sprawie zabrał Donald Tusk. Premier stwierdził, że kibice, którzy wbiegli we wtorek na Stadion Narodowy, nie powinni zostać ukarani. Premier napisał na Twitterze, że kibice nikomu nie zagrażali. Dodał, że trzeba dbać o bezpieczeństwo na stadionach, ale wtorkowa sytuacja była wyjątkowa. Profesor Marek Chmaj uważa, że premier powinien się wystrzegać formułowania takich opinii zanim sąd nie podejmie decyzji. Zdaniem prawnika, taka sytuacja może rodzić podejrzenie próby wywierania nacisku na sądownictwo. Co do samego wyroku, profesor Chmaj ocenia, że wyrok w sprawie kibiców jest zbyt surowy i nieadekwatny. Zdaniem prawnika gest kibiców był nieszkodliwy społecznie, bowiem nie zagrażał nikomu. Chodziło głównie o manifestację niezadowolenia wobec organizatorów - podkreśla prawnik.