Sprawdź sytuację w "polskiej" grupie eliminacji MŚ! W pierwszej połowie słoweński sędzia Damir Skomina na moment przerwał mecz, by usunąć race z pola karnego Łukasza Fabiańskiego, rzucane przez fanów gospodarzy. Po przerwie petarda z trybun ogłuszyła Roberta Lewandowskiego i sędzia znów musiał zatrzymać grę, by nasz kapitan mógł dojść do siebie. Była obawa, że mecz może nie zostać dokończony. - Bardzo dobrze się stało, że ten mecz był kontynuowany, bo było widać, że bardzo dobrze się dzisiaj czuliśmy. Dla nas nie byłoby to najlepsze, gdyby mecz miał być dokończony w innym terminie - mówił zaraz po spotkaniu Glik. - Podobny mecz graliśmy w Czarnogórze przy okazji eliminacji poprzednich MŚ i był przerywany trzy, bądź cztery razy. Na trybunach było jeszcze goręcej, stadion był mniejszy, to było jeszcze bardziej odczuwalne - wspominał nasz obrońca. Kadra meczem z Rumunią udowodniła, że poprzednie słabsze występy nie były efektem rozprężenia po Euro 2016. - Ja zawsze mówiłem, że to jest nieprawda. Graliśmy słabsze mecze wcześniej, nie byliśmy sobą, ale nie był to efekt jakiegoś rozprężenia - zaznaczył Glik. - Każdy był po jakichś swoich historiach, pozmienialiśmy kluby, działy się różne rzeczy. Teraz każdy już "doszedł" fizycznie, każdy się dobrze czuł i wróciliśmy na odpowiednie tory - podkreślił. Z Bukaresztu Michał Białoński, Krzysztof Oliwa, Krzysztof Zając