Dziś Robert Lewandowski może wybierać w najnowszych markach samochodów. Niedawno media rozpisywały się o jego nowym Porsche, ale napastnikowi reprezentacji Polski nic nie spadło z nieba. W rozmowie z "Twoim Stylem" wspomniał o czasach, zanim stał sławny. 31-latek wspominał, że jako młody chłopak jeździł Fiatem Bravo i żył w mieszkaniu komunalnym. Gdy auto uległo awarii, musiał składać się na naprawę z ówczesną dziewczyną, a swoją dzisiejszą żoną.- Musiałem na naprawę wydać 1400 zł, a jako młody piłkarz dostawałem 2000 zł stypendium. Ania zaproponowała, że naprawimy fiata na spółkę. Składaliśmy się też na jedzenie. Pamiętam, miałem ulubiony serek waniliowy w pudełku z czerwonym paskiem - opowiedział Lewandowski.Napastnik twierdzi też, że mimo ogromnego sukcesu i popularności starają się z Anią twardo stąpać po ziemi.- Pilnujemy z Anią, by zostać sobą, stąpać po ziemi, pamiętać czas, kiedy żyliśmy skromnie, ale byliśmy szczęśliwi (...). Pieniądze są ważne, ale mnie nie poniosło, bo... pamiętam, jak to było nie mieć na podstawowe rzeczy - wspomina "Lewy".Po raz kolejny zawodnik Bayernu powiedział, że bardzo ważną rolę w jego życiu odgrywa córka Klara. Obecnie Lewandowscy spodziewają się kolejnego potomka.- Kiedy wracam do domu po treningu i widzę uśmiech Klary, zmieniam się. Skorupa pęka. Klara nauczyła mnie cieszyć się chwilą - twierdzi kapitan reprezentacji Polski. Lewandowski opowiedział także o śmierci ojca. Przyszły piłkarz miał wówczas 16 lat i sytuacja ta była dla niego traumatycznym przeżyciem.- Byłem w pierwszej klasie liceum, wróciłem po lekcjach, mama i siostra czekały. Ja ten obraz mam wciąż przed oczami: siostra płacze na kanapie, a mama stara się być twarda i mówi, że... tata nie żyje. To był szok, cios, którego się nie spodziewałem - nie ukrywa Lewandowski. WG