Nabieg, lekkie zatrzymanie, rzut oka na bramkarza i piłka lądująca w siatce. Sposób, w jaki Lewandowski wykonuje karne, znają już wszyscy bramkarze na świecie. Nikt jednak nie wymyślił jeszcze, jak powstrzymać polskiego snajpera. Jako jedyny napastnik ze światowego topu "Lewy" może pochwalić się skutecznością strzelania karnych powyżej 90 proc. Mówimy tu jedynie o "jedenastkach" strzelanych w trakcie spotkania, bez tych z serii rzutów karnych. A przecież Lewandowski nie mylił się choćby w ostatnim meczu o Superpuchar Niemiec z Borussią Dortmund, czy podczas serii strzałów "z wapna" przeciwko Szwajcarii i Portugalii na Euro 2016. W ciągu całej kariery kapitan naszej kadry aż 30 razy cieszył się ze zdobytej bramki z rzutu karnego, w międzyczasie notując jedynie trzy pudła. Pierwsze - w sparingu reprezentacji Polski z Australią (1-2) we wrześniu 2010 roku. Drugi nietrafiony rzut karny miał miejsce w maju 2013 roku, kiedy jego Borussia zremisowała 1-1 z Bayernem. Napastnika BVB powstrzymał wówczas Manuel Neuer. Od ostatniego pudła "Lewego" minęły już ponad trzy lata. Nietrafiony był bowiem jego pierwszy karny w barwach "Bawarczyków", kiedy jego zespół pokonał 4-1 Preussner Muenster w 1. rundzie Pucharu Niemiec. Lepszy niż Ronaldo i Messi Obecnie skuteczność Lewandowskiego wynosi niemal 91 proc. To lepszy wynik niż te osiągane przez najznakomitszych piłkarzy świata - Cristiano Ronaldo (84. proc - 96 trafionych na 114 karnych), czy Leo Messiego (78 proc. - 76/97), którzy w swoich klubach i reprezentacjach są etatowymi wykonawcami "jedenastek". Dodatkowo gigantom zdarzało się pudłować także w konkursach rzutów karnych, których w statystyce nie uwzględniamy - Ronaldo zmarnował bowiem rzut karny w finale Ligi Mistrzów z 2008 roku przeciw Chelsea Londyn, zaś Messi spudłował choćby w tegorocznym finale Copa America, kiedy po trofeum sięgnęło Chile. Skuteczność Messiego na tle pozostałych strzelców wydaje się zaskakująco niska, gdyż niemal co czwarta "jedenastka" Argentyńczyka nie kończy się golem. To gorsza skuteczność choćby od takich piłkarzy jak Arjen Robben (89 proc. - 17/19), Mario Balotelli (88 proc. - 29/33), Zlatan Ibrahimović (87 proc. - 69/79), Eden Hazard (85 proc. - 35/41), czy Francesco Totti (83 proc. - 86/104), który niedawno zakończył karierę. Niezwykłą skutecznością może pochwalić się także legendarny brazylijski bramkarz Rogerio Ceni. Grający przez większość kariery w rodzimej lidze golkiper zdobył ponad 100 bramek z rzutów karnych i wolnych, a w samej statystyce "jedenastek" może pochwalić się skutecznością na poziomie 89 proc. "Lewy" idzie po rekord Rzut karny z Kazachstanem był 18. z rzędu zamienionym przez Lewandowskiego na gola. Polski snajper nie spudłował od ponad trzech lat i nie zanosi się na to, by w najbliższej przyszłości miało się to zmienić. Jego wynik nie jest jednak jeszcze rekordem i nasz napastnik nie będzie miał łatwo, by przebić rywali. Jednej bramki brakuje graczowi Bayernu, by wyrównać wyczyn Zlatana Ibrahimovicia, który od 29 marca 2011 do 17 września 2013 popisał się aż 19 wykorzystanymi karnymi z rzędu. Jeszcze lepszy wynik osiągnął Cristiano Ronaldo, który wykorzystał aż 26 kolejnych karnych (5 grudnia 2009 - 2 maj 2012). Swego czasu fenomenem był Balotelli, który wykorzystał pierwsze 20 "jedenastek" w karierze. Zatrzymał go dopiero Pepe Reina. Europejskim rekordzistą pozostaje Anglik Rickie Lambert, który od 2009 roku nie pomylił się ani razu, zdobywając 34 bramki z rzutów karnych. Większość z nich to jednak trafienia na drugim i trzecim poziomie rozgrywkowym w Anglii. Ciągle udowadnia swoją wartość Wywalczenie sobie pozycji etatowego wykonawcy "jedenastek" nie było jednak dla Lewandowskiego łatwe. Zarówno w kadrze, jak i w klubie musiał udowodnić wyższe umiejętności od tych, którzy byli wcześniejszymi wyborami trenera. Kiedy Lewandowski przechodził z Borussii do Bayernu "Bawarczycy" mieli w swoich szeregach dwóch strzelców wyborowych - Arjena Robbena i Thomasa Muellera. Pierwszy w swoim życiu z jedenastu metrów spudłował jedynie dwukrotnie i to na przestrzeni dwóch miesięcy - w tym w finale Ligi Mistrzów przeciwko Chelsea Londyn. Drugi wykonywał karne w obliczu kontuzji Holendra, lecz w rundzie jesiennej sezonu 2015/16 spudłował aż czterokrotnie, co otworzyło furtkę "Lewemu". W reprezentacji zaś regularnie do piłki podchodził swego czasu Kuba Błaszczykowski. Zawodnik ten z powodu nietrafionego karnego z Portugalią na Euro 2016 nie kojarzy się z "jedenastkami" zbyt dobrze, ale jest to myślenie złudne. Wcześniej Błaszyczykowski wykorzystał aż dziewięć karnych z jedenastu, trafiając m.in. w ważnych meczach eliminacyjnych z Czarnogórą i Mołdawią, a także prestiżowym sparingu z Niemcami. Aby przejąć wykonywanie karnych na stałe, Lewandowski musiał zaczekać na długotrwałą kontuzję Kuby. Od tamtego czasu nasz kapitan jest jednak bezbłędny. Wojciech Górski