Pod koniec zimowego okienka transferowego Piątek przeniósł się z AC Milan do Herthy Berlin. Nie brakowało głosów, że wykonał zły ruch. On sam jest jednak odmiennego zdania i czeka na powrót formy, którą na włoskich boiskach imponował przed rokiem. - Jak strzelałem gole i wszystko wychodziło, to emocje były wielkie - wspomina. - Miałem jednak chłodną głowę, bo wiedziałem, że piłka uczy pokory. Jest wielka forma i zdarza się słabsza. Wiedziałem, że nie będę zawsze strzelał co mecz i że ten słabszy moment przyjdzie. Teraz czeka mnie katorżnicza praca, żeby wrócić do najlepszej dyspozycji. W letnich sparingach nie trafił do siatki ani razu. Jesienią też spisywał się w Serie A fatalnie. Ci sami kibice, którzy wiosną nie szczędzili mu wyrazów uwielbienia, domagali się jego odejścia. Zdecydował się na zmianę otoczenia. I ku zaskoczeniu wybrał Herthę. - Wiedziałem, że mam przed sobą nadchodzące Euro - tłumaczy. - Musiałem grać, musiałem wrócić do formy, żeby coś znaczyć dla naszej reprezentacji. Była w Hercie szansa zostać niepodważalną jedynką w ataku. Dlatego się zdecydowałem.