Jeszcze cztery miesiące temu w hierarchii uwielbienia był tuż za Robertem Lewandowskim. U Nawałki zbierał asysty, strzelał bramki, do tego był reprezentacyjną duszą towarzystwa. Z dumą nosił przydomek "TurboGrosik", a w swoją markę wierzył tak mocno, że wyprodukował nawet napój sygnowany swoim pseudonimem. Były kamery, zdjęcia, konferencje prasowe, spraszanie VIP-ów. Grosicki powoli stawał się marką, która zdegradowała się jednak szybciej niż Ruch Chorzów czy swego czasu Glasgow Rangers. Piroman mediów społecznościowych Każdy piłkarz przechodzi w karierze kryzys, ale nie każdy próbuje go gasić benzyną. Hull City Grosickiego na zapleczu Premier League rozegrało już sześć spotkań, ale Polaka nie było nawet na ławce rezerwowych. W tej sytuacji selekcjoner Jerzy Brzęczek nie powołał go na najbliższe mecze reprezentacji Polski, choć w tym wszystkim nie forma sportowa jest największym problemem. Kłopot w tym, jak Grosicki reaguje na niepowodzenia i jak niewiele w nim pokory. A jakby tego było mało, to media społecznościowe w jego rękach są jak zapałki w rękach piromana. Zaczęło się od wpisu do na Twitterze do jednego z kibiców: "Myślisz, że fajnie się biega za piłką przez 90 minut?", który później Grosicki próbował wyjaśnić: "Chodzi mi o to ze ciężko się biega przez 90 min za piłka bez jej utrzymywania(Kolumbia) .. ale jak niektóre mózgi Twitterowe nie rozumieją mojego twitta to..." (pisownia oryginalna). Grosicki oliwy do ognia dolał kolejnym wpisem, gdy pod twittem PZPN-u o sprzedaży wejściówek na najbliższy mecz, zadał pytanie: "Załatwicie bilet?". I znów się zaczęło - od fali krytyki ("możesz sobie kupić", "nie stać cię?", "jesteś żenujący") po obronę, że był to niewinny żart. Jakby nie było - piłkarz znów wzniecił pożar, który na pewno mu nie pomógł. Uwaga! Ostry zakręt! I tak powoli Grosicki z człowieka szanowanego przez wielu kibiców stał się przez wielu wyśmiewanym. A z zawodnika, który na mundialu płakał, frustratem, który nie potrafi pogodzić się z tym, że ten jeden raz go do kadry nie powołano. I w tej frustracji Grosicki się zapętla. Może jego wpisy przez kibiców się źle rozumiane, ale dwuznaczny przekaz rykoszetem zawsze trafia w nadawcę. Stara zasada, której żadne późniejsze tłumaczenia nie zmienią. Tymczasem, jeśli Grosickiemu naprawdę zależy na grze w reprezentacji, a nie na wylewaniu żali, to zaraz po powołaniach powinien napisać np.: "Jest mi przykro, ale będę walczył. Gra w kadrze to dla mnie wielki zaszczyt, dlatego wrócę do niej silniejszy". Naiwne, oklepane, może nawet nieszczere, ale na pewno nie budzące tyle niesmaku, co późniejsze komentarze Grosickiego. A są one o tyle zaskakujące, że Grosicki w życiu i karierze zagubił się już nieraz. Rozbijał się między różnymi klubami, a także między ludźmi mniej lub bardziej godnymi zaufania. Wpadał w tarapaty, z których wyciągały go życzliwe mu osoby. I choć teraz aż tak źle z nim nie jest, to chyba nadchodzi czas, gdy znów powinien poprosić kogoś, by potrzymał kierownicę, inaczej na zakręcie wpadnie w poważny poślizg. Piotr Jawor