Michał Białoński, eurosport.interia.pl: Po kontuzji, jakiej doznałeś w Arłamowie niektórzy wróżyli ci konieczność poddania się operacji. Tymczasem poradziłeś sobie bez niej. Zagrałeś końcówkę meczu z Kolumbią, cały z Japonią i w Monaco grasz regularnie po 90 min. Bark wytrzymuje? Kamil Glik, obrońca reprezentacji Polski: - Cieszę się, że udało mi się z tego problemu wyjść. Oczywiście cały czas muszę o bark dbać różnymi zabiegami, dodatkową pracą na siłowni. Przepracowałem cały okres przygotowawczy do nowego sezonu, gram od pierwszej kolejki, więc wszystko jest w miarę OK. W imponującym stylu wygrałeś wyścig z czasem o szybki powrót do gry. Czy w psychice zostały ci jakiekolwiek ślady po urazie? Walka bark w bark to dla środkowego obrońcy chleb powszedni. Czy podświadomie musisz uważać przy walce wręcz? - Nie. Gdybym zauważył, że jest mi źle, czuję dyskomfort, to po jednym, drugim czy trzecim meczu, po którym bym uznał, że nie jestem w stanie dać z siebie stu procent, to bym wtedy poddał się operacji, żeby wyleczyć staw barkowy lepiej. Natomiast nie mam takiego problemu. Gram i trenuję normalnie, pod pełnym obciążeniem. Gdy selekcjoner Włochów Roberto Mancini powołał zawodników na mecz z Polską, prezes PZPN-u Zbigniew Boniek stwierdził, że to jedna z najsilniejszych drużyn na świecie. Sądzisz, że chciał obudzić waszą czujność, czy faktycznie Italia jest taka mocna? - Włochy to bardzo dobra drużyna. Składa się z zawodników grających w Serie A. My bardzo często podniecamy się tym, że mamy 15 piłkarzy w tej lidze, a u nich wszyscy grają w Serie A i to w bardzo dobrych klubach. To musi świadczyć o ich klasie, natomiast czy należą do ścisłej światowej czołówki, to nie wiem. Ale pomimo tego, że nie zakwalifikowali się na ostatni mundial są mocną drużyną. Po latach występów w Torino pewnie większość piłkarzy reprezentacji Włoch znasz osobiście? - Bez przesady, nie gram w Serie A już blisko trzy lata. Mamy w kadrze wielu innych zawodników, którzy są z tą ligą na bieżąco. Ja też mam wciąż w Italii wielu kolegów, z którymi grałem w Torino, albo znajomych z innych klubów ligi włoskiej. Włosi nie jest to na pewno drużyna, która zdobywała mistrzostwo świata, ale ma zawodników grających na wysokim poziomie w Serie A i nie tylko w niej. Mimo wszystko są to cały czas Włosi, z którymi zawsze trzeba się liczyć. Czy Jerzy Brzęczek wprowadził duże zmiany w reprezentacji? - Trener powołał kilku nowych zawodników, jest nowy sztab, ale jesteśmy w tym samym hotelu, trenujemy na tych samych boiskach, co dawniej, zatem warunki się nie zmieniają. - Zatem mamy nowe rozpoczęcie, ale czy będzie to nowa reprezentacja, to zobaczymy. Cały czas trzeba pamiętać, że to dopiero pierwsze powołania. Trener chce sprawdzić jak będą się prezentować nowo powołani piłkarze. Jego poprzednicy po pierwszych powołaniach zmieniali kadrę, zatem trzeba poczekać kilka miesięcy, zanim zobaczymy ostateczny kształt reprezentacji Jerzego Brzęczka. Tak naprawdę drużynę w ostatecznym składzie zobaczymy dopiero na wiosnę przyszłego roku. Wejście w jednym momencie do szatni tak wielu nowych twarzy utrudnia stworzenie zgranej paczki? - Nie jest to żaden problem. Rotacje mniejsze czy większe zawsze były. Nigdy nie było tak, że przyjeżdżała ta sama grupa ludzi. Zawsze były zmiany. One są wyzwaniem dla nas wszystkich, ale nie problemem. Gdybym ja czy ktokolwiek inny widział problem, to na pewno bym tutaj nie przyjeżdżał. Za kadencji trenera Adama Nawałki spożywaliście posiłki przy trzech okrągłych stołach, teraz jesteście przy jednym, prostokątnym. - Dla mnie osobiście nie robi to żadnej różnicy. Podobnie jak każdy inny, trener Brzęczek ma swoje zasady i je wprowadza. Nie ma to wielkiego znaczenia i na pewno na moją formę sportową nie wpłynie. Najważniejszym waszym wyzwaniem będą przyszłoroczne eliminacje do ME. Jak traktujecie wobec tego Ligę Narodów? - Liga Narodów to mecze reprezentacji Polski, a one zawsze są bardzo ważne. Czy to w spotkaniach towarzyskich, eliminacyjnych, czy teraz w Lidze Narodów gra się o to, żeby wygrywać. Tymi meczami się buduje atmosferę w reprezentacji. My chcemy zbudować jak najlepszą przed eliminacjami do mistrzostw Europy. Dlatego trzeba grać tak, żeby wygrywać. Tylko to poprawi klimat wokół reprezentacji. Rozmawiał: Michał Białoński